17:21

fourth letter

"...Powiedz mi..."


 
Tańczyła w prześlicznej zielonej sukni do kostek...
Wokół niej wirowały inne pary...
Kiedy poruszała się w tańcu czuła jakby coś niewidzialnego unosiło ją do góry...
Była zachwycona, rozmarzona, i zakochana...?
Tak, była zakochana, bo u swojego boku miała wymarzonego chłopaka...
Kochała go, a on ją...
Spojrzała na Jego twarz i zobaczyła...
- Malfoy! - Hermiona obudziła się i krzyknęła, w głębokim szoku podniosła się do pozycji siedzącej. Jeszcze tylko tego brakowało, żeby ten kretyn nawiedzał ją w snach! Tego już było za wiele! - pomyślała i opadła na poduszki. Zostały dwie godziny do śniadania. Wstała więc z łóżka opatulona w kołdrę, podeszła do okna. Usiadła na parapecie, patrząc na mżawkę za oknem myślała o swoim śnie, o Draconie.


O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...”*

Dlaczego on? Pytała się w duchu. Przecież nic do niego nie czuła, ba nawet nie darzyła go sympatią. Przecież to absurdalne, żeby taka Hermiona Granger miała jakiekolwiek uczucia wobec tego ślizgona. Jednak było w nim coś czego ona nie mogła określić. Miała dość tego, że gdzie by nie popatrzała, o czym by nie pomyślała tam jest ten kretyn. Kiedy spoglądała na jaśniejące niebo zdała sobie sprawę, że siedziała zbyt długo. Dość! Powiedziała sobie. Wstała z parapetu, wzięła ubrania i poszła do łazienki. Jakieś dwadzieścia minut później zarzuciła torbę na ramie i wyszła z pokoju. Pewien blondyn zawirował w głowie siedemnastolatki, wbrew uczuciom wmawiała sobie, że to nie prawda. W ogóle jak mogła myśleć w ten sposób o Malfoy'u. No przecież to jej wróg, przyszły śmierciożerca – o ile już nim nie był – koniec! Skarciła siebie w duchu, tylko jak miała zapomnieć, kiedy dwie pierwsze lekcje to eliksiry ze ślizgonami. Tak była pochłonięta myślami, że nie zauważyła nawet kiedy weszła do Pokoju Wspólnego. 
- Hermiona! Żyjesz? - zapytał Potter pstrykając jej przed oczami palcami. 
- O. Tak tylko się zamyśliłam. - odpowiedziała szybko. 
- Coś ostatnio często Ci się to zdarza. No, ale dobra chodźmy na śniadanie. Coś czuję, że te dzisiejsze lekcje nie będą należały do przyjemnych. Jak powiedział bliznowaty, takie lekcje były. Już na wejściu Snape zabrał Gryffindorowi 20 punktów. Dziewczyna walczyła sama ze sobą cz ysię odwrócić czy nie. Chciała zobaczyć Jego twarz. Snape oznajmił koniec lekcji, odwróciła głowę, ale zobaczyła tylko platynową czuprynę znikającą za drzwiami lochów. 
- I dobrze – pomyślała. W trójkę udali się razem w stronę cieplarni na lekcję dwie zielarstwa, tym razem pani Sprout przyniosła im jakieś nasiona, które mili zasadzić, a później oddzielić kwiaty od pędów. Hermiona próbowała wyrzucić ze swojej głowy podłego arystokratę lecz nie mogła. Doprowadzało ja to niemal do szału. Na szczęście mieli zielarstwo z puchonami, więc nie musiała na niego patrzeć. Zdecyduj ty się w końcu dziewczyno! Tak dłużej nie możesz. Później mieli jeszcze Obronę przed Czarną Magią i Wróżbiarstwo. Po zajęciach udał się do biblioteki, ponieważ miała do odrobienia pracę domową, a sama nie chciała siedzieć w Pokoju Wspólnym kiedy Ron i Harry trenowali Quidditcha.

* * *

Tego dnia ślizgon był bardzo rozkojarzony. Co nie umknęło jego przyjacielowi. 
- Smoku, widzę że Cię coś męczy. Powiedz mi. - odezwał się Zabini, siadając przy Malfoy'u. - Nic się nie dzieję. Po prostu ostatnio tak jakoś... - ale nie dokończył, ponieważ Blaise mu przerwał. 
- Jasne, tylko słuchaj. Ja mam oczy i dobrze widzę. Więc nie kręć mi tu. - powiedział lekko wytrącony z równowagi. 
- Stary słuchaj, nic się nie dzieje. - niebieskooki wstał i i wyszedł z Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Nie miał wyznaczonego celu, po prostu szedł przed siebie. W pewnym momencie się z kimś zderzył. Tylko nie to. Jeszcze jej tu brakowało. 
- Uważaj jak łazisz Granger. - rzucił w jej stronę. 
- Może zamiast bez sensu mówić to pomógłbyś mi wstać. - powiedziała mu t6onem pełnym irytacji. 
- Ja mam Ci pomagać? Czy Tobie już na mózg padło Granger? Jeszcze się szlamem ubrudzę. - szydził by z niej dłużej gdyby nie zauważył tej maleńkiej łzy na jej policzku. Dziewczyna jednak z szybkością ją otarła. Dracon nie wiedział co ma robić, jednak postanowił pomóc gryffonce. Podał jej rękę, a ona się zawahała. 
- Nie boisz się ubrudzenia szlamem? - zapytała, jednak chwyciła jego rękę. Chłopak przyciągnął ją do siebie tak, że patrzyli sobie teraz prosto w oczy. Lokata pod wpływem chwili po prostu wpiła się chłopakowi w usta, oboje byli zdezorientowani, jednak chłopak zareagował. 
- Chora jesteś?! Jak mogłaś co w Ciebie wstąpiło! Wredna szlama. - krzycząc na nią odszedł w stronę lochów. Hermionie zrobiło się przykro, cicho popłakując i zastanawiając co ona najlepszego zrobiła udała się do biblioteki.

* * *

Tej nocy blondyn nie spał za dobrze. Cały czas budził się, ponieważ śnił o tym, że jest razem z Granger. W końcu nie mogąc tego wytrzymać wstał i wziął małą fiolkę z zielonkawym płynem. Wypił go, a po dziesięciu minutach już spał. 

________________________________________________
 Przeeeeeeepraszam was, że nie dodawałam rozdziału, ale sprawy rodzinne mnie zatrzymały. 
Nie podoba mi się on, jest za krótki.... Obiecuje, że jeszcze dziś biorę się za następny i będzie on długi <3
Macie rozdział na Halloween. ;) Macie plany, bo ja chyba idę do Zamku ;3
Przypominam, że możecie pisać do mnie na gadu: 28055663
E-mail : dramione@onet.com.pl   
Wybaczcie mi proszę to spóźnienie z notką, ale zrozumcie mnie ; )  
Dziękuję za komentarze. Jesteście wielcy ;3  

18:20

third letter

to boli... cholernie...”

Obudził się z bolącą głową. Nie miał najmniejszej ochoty ruszać się z łóżka, ale poczuł głód. Wstał z łóżka ociągając się. Poszedł w stronę łazienki. Stanął przed lustrem i popatrzył się w swoje oczy. Jego stalowe tęczówki błyszczały jak nigdy. Jednak mało tym faktem się przejął. Odkręcił wodę i chlusnął sobie nią w twarz. Trochę się rozbudził. Postanowił również, że napije się trochę, może zniknie jego kac? Po odświeżeniu się i ubraniu udał się do Pokoju Wspólnego Slytherin'u. 
- Dracusiu! Kochanie! - Usłyszał najbardziej znienawidzony przez niego głos. 
- Odczep się ode mnie Parkinson! Czy ja Ci nie mówiłem żebyś nie mówiła do mnie „Dracusiu” ! - Wyrywając się z jej uścisku i zostawiając zupełnie zbitą z tropu podszedł do Zabiniego. 
- I jak się trzymasz Smoku? Nie wyglądasz... 
- Zab jednak nie mógł dokończyć, bo Malfoy mu przerwał. 
- Słuchaj, to co wydarzyło się wczoraj to była tylko mała chwila słabości. To już się nie powtórzy. Słowo Malfoya. - Nie czekając na odpowiedź przyjaciela wyminął go bez słowa i udał się na śniadanie przy obstawie Crabbe'a i Goyle'a.
Hermiona, odświeżona i wyszykowana pobiegła z Ginny do Pokoju Gryffonów. Razem z przyjaciółmi zeszli na śniadanie. Brązowooka myślała wtedy, że ten dzień będzie wspaniały, bo właśnie dzisiaj mieli iść do Hogsmeade. Umówili się, że najpierw udadzą się do Tzech Mioteł na kufel piwa kremowego, a później pochodzą po prostu po miasteczku. Hermiona zapomniała już o Draconie. Wchodząc do Wielkiej Sali czuła na sobie czyjś wzrok jednak się tym nie przejmowała, przecież to naturalne, że ktoś na kogoś się patrzy. Przyjaciele usiedli przy stole i zaczęli się zajadać. Kiedy Hermiona ugryzła ostatni kawałek bułki, powiedziała trójce, że idzie do biblioteki napisać wypracowanie na eliksiry. Po czym wstała i udała się do swojego 'azylu', gdzie mogła chociaż na chwilę wśród wszystkich książek odpocząć. Wyciągnęła ze swojej torby dwie rolki pergaminu i pióro. Miała napisać wypracowanie na temat Nalewki z Piołunu. Szło jej dosyć szybko. Po niecałych dwóch godzinach zadowolona Gryffonka odłożyła pergamin i miała zamiar wstać od stolika kiedy za jej plecami odezwał się drwiący głos, którego niestety nie mogła pomylić. W tej chwili chciała stać się nie widzialna, po prostu chciała zniknąć. 
- No...no...no Granger. Takie szlamy jak ty powinno się omijać. Może tak usuniesz mi się z drogi... Szlamo! - Ostatnie słowo niemal krzyknął. - Wiesz Malfoy... - Hermiona zebrała się na odwagę i powiedziała 
– Nie rozumiem osób Twojego pokroju. Jesteś cholernym arystokratą. Po prostu kretynem. Jeśli brzydzisz się Szlam to po co za mną łazisz i na każdym kroku poniżasz.?! - W jej oczach zebrały się łzy, które tak bardzo chciała ukryć, przecież ten dupek jeszcze bardziej by ją poniżał. Zacisnęła usta i z trudem powstrzymała łzy cisnące jej się do oczu. Już miała zamiar iść w stronę wyjścia kiedy poczuła, że coś ściska ja za rękę. 
- Nie. Waż. Się . Nigdy. Więcej. Tak. Do mnie. Mówić. Szlamo! - Powiedział z furią w oczach. Bardzo bolały ją jego słowa. Nigdy nie pomyślała, że te słowa mogą ją kiedyś zaboleć, a jednak tak się stało. W tym momencie Hermiona odwróciła się do Dracona, patrząc w Jego stalowe tęczówki powiedziała. 
- Jak możesz być, aż takim dupkiem?! Gdybyś miał chociaż trochę sumienia uświadomiłbyś sobie, że nawet taka Szlama jak ja ma uczucia! Może Cię to mało obchodzi, ale przez te sześć lat upokorzeń z Twojej strony nie czułam czegoś takiego jak teraz. Czuje pustkę, smutek, żal. Myślałam, że kiedyś zmądrzejesz Malfoy, ale jednak się pomyliłam co do Twojej osoby. Mam dość! Nienawidzę Cię kretynie! Puść mnie! - Nie panowała nad tym co mówi, po prostu wyrzuciła to z siebie. Kiedy już zdała sobie sprawę z tego co powiedziała z jej oczu zaczęły płynąć coraz większe łzy. 
- Granger! Uspokój się! Pogódź się z tym kim jesteś! Nikt tego nie zmieni! - Przyciągnął ją do siebie i szepnął do ucha. 
- Jak ty w ogóle możesz … - Nie dokończyła ponieważ przerwał jej. 
- Granger... Granger... Granger... Jak ty jeszcze dużo nie wiesz. 
- A co mam wiedzieć, że jestem czarownicą z rodziny mugoli?! Tak Malfoy wiem o tym! Proszę bardzo! Droga wolna, możesz mnie dręczyć! Tylko wiedz, że to boli... cholernie. - Ostatnie słowo szepnęła. Dracon nie wiedział co się dzieje. Nigdy jeszcze mu się nie postawiła w taki sposób, do tego jeszcze te nieczyste łzy. W tym momencie jednak go to nie obchodziło, przysiągł Diabłowi, że to był ostatni raz kiedy okazał słabość do Niej! Zaczerpnął powietrza i upajał się kwiatowym zapachem włosów dziewczyny. W końcu obrócił przodem płaczącą Gryffonkę i powiedział. 
- Wiesz co... Tak naprawdę mnie nie znasz. - Puścił dziewczynę, a ona przez krótką chwilę zastanawiała się nad ostatnimi słowami chłopaka. Nie chcąc znów go zobaczyć, zebrała swoje rzeczy i pobiegła do swojego dormitorium. Nie zatrzymał jej. Do obiadu było jeszcze mnóstwo czasu, więc postanowiła, że położy się na krótką chwilę i zamknie oczy. Zanim usnęła przypomniała sobie tę przykrość, którą wyrządził jej Malfoy, mimo tego, że dopuścił się czegoś takiego nie czuła do niego złości... co czuła? Sama nie wiedziała. Zasnęła z tysiącami myśli.
On natomiast nie przejmował się tym co zrobił. Wręcz przeciwnie, był zadowolony. Szlama ma uczucia. Pff... I co z tego, nigdy nie przejmował się tym więc po co ma zacząć? Został wychowany, by gnębić takich jak ona. Od małego miał wpajane, że czarodzieje nieczystej krwi, dzieci mugoli, nie powinni w ogóle istnieć.

* * *

Obudziła się pół godziny później, postanowiła, że zapomni o tym co ją spotkało, ale nie zamierzała wybaczać temu kretynowi, co to to nie. Nadal lekko zmęczona udała się do łazienki. Piętnaście minut później schodziła do Pokoju Wspólnego Gryffonów. Usiadła na fotelu obok Ginny i wpatrywała się w kominek. z zamyślenia wyrwał ją głos przyjaciółki.
 - Hermiona, co się dzieję? Od paru dni jesteś taka przygaszona. Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć. - Gryffonka nie wiedziała czy powiedzieć przyjaciółce o tym, że Draco coraz częściej pojawia się w jej myślach, snach? Zamiast tego odpowiedziała. 
- Ginn proszę pogadajmy o tym wieczorem to nie jest odpowiednie miejsce. - i uśmiechnęła się. - Mam nadzieję, że wszystko mi powiesz. A mam takie pytanie. - powiedziała już ciszej Ruda. 
- Czy to ma jakiś związek z Draconem? - W tym momencie brązowooka była w mocnym szoku. Skąd... skąd Ginny mogła wiedzieć. Czyżby aż tak to było widać, że się w niego wpatruję... Przecież robiła to tak by nikt nie widział, a jednak jej bystra przyjaciółka zauważyła. Czy ktoś jeszcze? 
- Eeee... Ja nie... 
- Spokojnie, rozumiem, później. - I odeszła z uśmiechem na twarzy, pozostawiając dziewczynę w szoku. 
- Hermiona, chodź idziemy na obiad. - Krzyknął Harry. 
- Już idę. - Wstała z fotela i razem z przyjaciółmi udała się na obiad. Wchodząc do Wielkiej Sali w drzwiach minęli się z.. z Malfoy'em, a jakżeby inaczej. Wiecie jak to jest, kiedy na filmach pokazują coś w zwolnionym tempie? Hermiona właśnie się tak poczuła. Kiedy blondyn przeszedł koło niej, zupełnie ja ignorując poczuła coś dziwnego, w pewnym momencie miała wrażenie, że popatrzał się jej prosto w oczy, ale trwało to zaledwie ułamek sekundy. Skołowana dziewczyna usiadła wraz z przyjaciółmi przy stole gryffonów. Obiad minął im w dosyć przyjaznej atmosferze. Jakąś godzinę później udali się do wioski na ostatnie zakupy przed świętami.

* * *

Kiedy mijali po raz czwarty jeden sklep Ron nie wytrzymał i powiedział. 
- Hermiono! Przecież mieliśmy iść do Trzech Mioteł najpierw, a nie łazić bez celu w tę i z powrotem! 
- Oj Ron! Słuchaj to jest ostatni wypad do Hogsmeade przed świętami, szukam jakiś prezentów! O poczekajcie. Zaraz wracam. - Krzyknęła gryffonka i zniknęła w jednym ze sklepów. 
- Stary, jak tak dalej pójdzie to zostanę bez palców u stóp. Zamarzły mi już na kamień. - Skarżył się rudzielec. 
- Daj spokój, to Hermiona, wiesz przecież, że ona zawsze wszystko musi mieć idealne. - Odpowiedział przyjacielowi Potter.
Jakieś piętnaście minut później cała trójka siedziała już przy stoliku w Trzech Miotłach i popijała Kremowe Piwo.
Lokata zapomniała już co działo się przed obiadem, razem z przyjaciółmi zaczęła wspominać minione lata w Hogwarcie. 
 - A pamiętacie jak Harry dostał Mapę Huncwotów? Nigdy bym nie pomyślała, że stworzył ją Twój ojciec wraz z przyjaciółmi, Harry... - zaczęła dziewczyna. 
- O taak Hermiono, to była wspaniała przygoda, albo jak cofnęliśmy się w czasie, żeby uratować Syriusza i Hardodzioba... - Dodał Potter. 
- Jednak ja dalej nie mogę uwierzyć, że ukrywałaś przed nami ten cofacz czasu czy jak to tam się nazywało. - Wtrącił Ron. 
- Nie mogłam powiedzieć, obiecałam, ale było minęło. A teraz to już chyba powinniśmy wracać, bo robi się późno. Ubrali się i już pięć minut później szli drogą prowadzącą do Zamku. - Jak zimno... Najchętniej usiadłabym teraz przy kominku i nic nie robiła. - odezwała się brązowooka. 
- Jeszcze trochę, za jakieś piętnaście minut powinniśmy być już na błoniach. A swoją drogą... Zrobiliście referaty na Opiekę nad Magicznymi Zwierzętami? Te o Hipogryfach...? - Zapytał Harry. 
- Jasne, ja już swój zrobiłam, chociaż nie rozumiem dlaczego Hagrid każę nam zrobić go, przecież to samo było w czwartej klasie. A ty Ron? - zapytała dziewczyna. 
- Emm... Ja.? Ah, no ba ja ten, no bo ja go jeszcze tak jakby nie skończyłem. Pomożesz mi Hermiono? - zwrócił się do przyjaciółki. Ona nie wiedziała co odpowiedzieć, przecież to głupio odmówić mu, ale z jednej strony przez te wszystkie lata to ona pomagała im w zadaniach... No cóż, ale nie wypada odmówić. 
- Jasne Ron, ale następnym razem radzisz sobie sam. - Powiedziała i ruszyła szybszym tempem w stronę Zamku.

* * *

- Ron, przyłóż się bardziej do tego wypracowania! No przecież przerabialiśmy już Hipogryfy, chociaż postaraj się. - powiedziała zmęczonym głosem. Wspólnymi siłami dokończyli referat Rona. Niedługo po tym dziewczyna poszła do swojego dormitorium. Wzięła swoją piżamę i udała się w stronę łazienki. Kiedy wychodziła z łazienki usłyszała ciche pukanie w okno, zobaczyła malutką płomykówkę. Sowa była szkolna więc wiedziała, że to ktoś ze szkoły, tylko kto? I ie zastanawiając się ani minuty dłużej wpuściła sówkę do pokoju, po czym odczepiła list. Nie miał dużo tekstu, ale Hermiona czytała go wiele razy i zastanawiała się kto mógłby wysłać jej go...

Za niedługo będziemy ze sobą spędzać więcej czasu... A tak poza tym ładnie dziś wyglądałaś.”

Nie miała pojęcia też do kogo należy to pismo, trochę się przeraziła, ale szybko stwierdziła, że to jakiś głupi żart. Schowała list do kufra i położyła się. Pomyślała o drugiej części tego listu. Milo jej się zrobiło. Nigdy jeszcze nikt nie przysłał jej tak miłej wiadomości, a za razem tak tajemniczej. Tej nocy kiedy gryffonka smacznie spała, młody Malfoy chodził po swojej komnacie co chwilę spoglądając na swoje łóżko gdzie spała pewna blond piękność. Zastanawiał się czy dobrze robi sypiając ze ślizgonką, która w pewnym sensie go pociągała, ale Dracon miał zasady. Dla niego nie liczyły się cudze uczucia, chodziło o zaspokojenie swojego pragnienia, bycia z kimś blisko, ale nie na tyle ile płeć przeciwna myślała, sypiał z różnymi dziewczynami, ale nie wplątywał się w takie coś jak „długie związki”, wytrzymywał z nimi góra tydzień i porzucał. Niemal każda dziewczyna ulegała jego urokowi, jego oczom, jego słowom. Zgadzały się prawie na wszystko. Czego chcieć więcej. 
- I kolejna odhaczona na mojej liście. - szepnął sam do siebie z chytrym uśmieszkiem. Podszedł do łóżka i położył się koło blondynki z rękami za głową. Musiał się wyspać, bo ta wstrętna ropucha – MacGonagall – chciała go widzieć przed lekcjami. Ciekawe po co? - prychnął i próbował zasnąć. Parę minut później już spał. 



____________________________________________
Strasznie pisało mi się ten rozdział.
Sama nie wiem czy jestem z niego zadowolona, więc ocenę pozostawiam wam ;*
Postarajcie się proszę z komentarzami pysiaki <3  
Enjoy!  :D

18:48

second letter


...nie zdawał sobie sprawy z tego, że płaczę...”

***
Dwa Lata Później...

Kiedy obudziła się, na zewnątrz była jeszcze noc.
Odwróciła głowę i spojrzała na budzik. Było w pół do piątej nad ranem. Gryfonka kręciła się w swoim łóżku. Za nic nie mogła zasnąć. Była lekko rozbudzona i nie chciało jej się spać. Na całe szczęście była sobota... Przynajmniej nie musiała wstawać na lekcje.
Podniosła się do pozycji siedzącej, zapaliła lampkę i wyciągnęła spod poduszki mały pamiętnik oraz pióro. Zaczęła opisywać minione dni. Pisała o swoich przyjaciołach, zaczęła wspominać o rodzinie, ale i o wszystkim co się działo w Hogwarcie przez te sześć lat jej obecności w szkole. Opisała spotkanie z Draconem i jej sen.

„ … od czasu kiedy przytulił... kiedy Draco się do mnie zbliżył przyśnił mi się co najmniej z sześćdziesiąt razy. Przez niego nie mogę się na niczym skupić. Cały czas myślę o nim.... Co się ze mną dzieje?! Przecież ja go nawet nie lubię... no dobrze, może przez to, że się mną zainteresował po balu zmieniłam swoje zdanie, ale tylko tak minimalnie. Zmieniłam zdanie o nim... Ale nie zapomną też tego, że zaczął się wyśmiewać z Rona, bo przecież rudzielec nie mógł się we mnie zakochać, o nie na pewno nie! Ja nie kocham Rona, on nie kocha mnie, a i jeszcze ja nie kocham Malfoya... tego arystokratycznego... Arystokratę! Dobra... Chyba pora znowu spróbować się przespać... „

Po napisaniu notki, Hermiona zerknęła na zegarek, pisała dobre pół godziny. Nie przyszło jej nic innego jak próbowanie zasnąć. Po jakimś czasie udało jej się. Spała może z niecałą godzinę. Około siódmej wstała z łóżka i udała się do łazienki. Stanęła przed lustrem, popatrzyła się w swoje wielkie orzechowe oczy. Były piękne. W swoim wyglądzie najbardziej zachwycała się oczami. Odziedziczyła je po matce. Tak jak zresztą urodę. Hermiona nie była brzydką dziewczyną. Miała kasztanowe włosy które kaskadą rozsypywały się na około jej twarzy. Szczupła, bez najmniejszej skazy. Była dobrą uczennicą. Jednak nie była popularna tak jak Jej przyjaciel Harry Potter. W sumie odpowiadało jej to, nie lubiła być w centrum uwagi. Ale jednak nie było to nieuniknione w niektórych przypadkach, ponieważ była przyjaciółką Chłopca-Który-Przeżył.
Czterdzieści pięć minut później Gryfonka ubrana w prześliczną niebieską sukienkę i szkolną szatę udała się do Pokoju Wspólnego Gryffindoru, gdzie czekali na nią przyjaciele. Po czym udali się do Wielkiej Sali na śniadanie.
Hermiona nie długo musiała czekać, kiedy szła do wspólnego stołu gryffonów zobaczyła, że przygląda się jej nie kto inny jak Malfoy. Patrzyli sobie głęboko w oczy dopóki Ron się nie odezwał. 
- Ej, Herm. Wszystko w porządku? Patrzysz się na niego... no tak jakoś dziwnie. - powiedział z niesmakiem Ron. 
- Oh, Ron no przecież patrzę się na niego, bo on patrzy się na mnie. - Powiedziała momentalnie odwracając się od blondyna. Po minach przyjaciół widziała, że są strasznie zdziwieni jej odpowiedzią. No cóż, nawet Hermiona Granger czasami miała słabszy dzień. Ale... Nie ma żadnego 'ale', byli wrogami, są wrogami i pozostaną wrogami. Pomyślała. Przy stole Ślizgonów też nie było niemałego szoku. 
- Smoku! Halo? Co się tak patrzysz na tą szlamę Granger? Czyżbyś się zakochał ? - zapytał Blaise, po czym wybuchnął śmiechem. 
- Nie mów o niej „Szlamo”! - powiedział niebieskooki. Zanim zdążył ugryźć się w język, przyjaciel złapał go za nadgarstek i nie patrząc czy ktoś widzi wyciągnął go z wielkiej sali. Poszli w kierunku lochów, tak by nikt ich nie słyszał. 
- Draco... Znam Cię już tyle lat. Powiedz mi o co chodzi! - młody Malfoy nie wiedział o co chodzi przyjacielowi... albo wiedział tylko chciał, żeby to nie była prawda. 
- MALFOY! - krzyknął zdenerwowany przyjaciel. 
- NIE KRZYCZ NA MNIE DIABLE! CHCESZ WIEDZIEĆ PRAWDĘ?! NO TO SŁUCHAJ! OD WCZORAJ COŚ SIĘ ZMIENIŁO, A MIANOWICIE TO, ŻE JA CHYBA COŚ CZUJĘ DO TEJ SZL.. DO TEJ GRANGER! - wyrzucił z siebie Dracon. Nie obchodziła go opinia Zaba. Przecież on Draco Malfoy też miał prawo do uczucia, a takowe rozbudziła w nim Hermiona Granger... Nie panował nad tym sam! To po prostu było w nim. W pewnym sensie czuł do siebie obrzydzenie. On. Z potężnej rodziny czarodziejów, miał zostać przecież śmierciożercą! Jak mógł się zakochać w dziewczynie z brudną krwią?! - Draco, Draco posłuchaj mnie. - po cichu powiedział Zabini. Podszedł do blondyna i przytulił jak brata. Malfoy nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że płaczę. 
- Spokojnie stary. Miłość nie wybiera. Masz prawo ją kochać, tylko ja nie jestem pewny czy ona Ciebie darzy jakimś uczuciem, nie po tym wszystkim... Porozmawiaj z nią... powiedz co czujesz. - w tym momencie przerwał mu Draco. 
- Nie Zab! Nie mogę, ja po prostu nie dam rady. Powinienem już iść. Do zobaczenia Diable. 
- Smoku zaczekaj.! - Ale blondyn biegł już ku swojej komnacie... Miał tysiące myśli w głowie, tysiące pytań! Chciał zapomnieć! Bał się czegoś? Chyba tak. No już! Możecie się śmiać! Tak Dracon Lucjusz Malfoy się boi! Boi się odrzucenia, boi się miłości! Wpadł do pokoju jak strzała, udał się w kierunku barku i wziął do ręki butelkę samo napełniającej się Ognistej Whisky. Topił smutek w alkoholu, po parunastu łykach zapadł w sen...
U Gryfonów za dużo się nie działo. Siedzieli i każdy z każdym grał w szachy czarodziei. Dzień minął im na rozmowach i wygłupach.
W tym samym czasie kiedy Draco leżał pijany i nieprzytomny do Jego pokoju wpadł Zab.
- Stary co ty ze sobą zrobiłeś! - podszedł do szafki po czym wyciągną jakiś eliksir i wlał go do ust pijanego przyjaciela. Parę minut później Malfoy był już w miarę trzeźwy. 
- Draco! Opamiętaj się, minęły prawie dwa lata, a ty dalej nie możesz zapomnieć o niej! Powtórzę Ci to jeszcze raz! MASZ PRAWO JA KOCHAĆ! MASZ PRAWO KOCHAĆ HERMIONĘ GRANGER! - krzyknął przyjacielowi w twarz. 
- Diable ciszej jeszcze ktoś Cię usłyszy. Nie, nie zgadzam się z Tobą. Po prostu to się nigdy nie uda. Koniec tego tematu. Zamknięty raz na... zawsze. - dodał ciszej. 
- Pamiętaj Smoku, zawsze możesz na mnie liczyć i zawszę stanę po Twojej stronie. Tylko popatrz co się z Tobą dzieje przyjacielu. - Blaise powiedział i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Ślizgon myślał nad słowami przyjaciela, ale był tak zmęczony, że od razu padł. Usnął. 



 _____________________________________

Część Misiaczki ;3
Dziękuję, że ktoś tu zagląda i dał mi szansę. Doceniam to i bardzo dziękuję za komentarze, które dodaliście ;* 
Mam nadzieję, że będzie ich więcej. A teraz pa ;* 
Mam nadzieję, że sie podoba! 
Jak chcecie być informowani o notkach - piszcie na gadu - 28055663

19:17

first letter

Odczep się ode mnie Draco... Proszę.”

Wróćmy do balu w czwartej klasie...

***

Kiedy zobaczył jak Hermiona z gracją schodziła po schodach w prześlicznej sukni nie mógł oderwać od niej wzroku. Właśnie wtedy w Draconie coś pękło. Nie postrzegał jej już wtedy jako głupiej szlamy, tylko jako piękną kobietę. Przez cały bal nie odrywał od niej wzroku. Tak bardzo pragnął podejść do niej, pragną z nią zatańczyć, zatracić się w muzyce i ich własnych krokach. Jednak wiedział, że w oczach ślizgonów, gryfonów i pozostałych było by to odebrane jako zdrada... No bo jak? Draco Malfoy, cyniczny arystokrata podchodzi do głupiej szlamy, po czym tańczy z nią?
O nie, Smok nie zniży się do tego poziomu! W tym samym momencie odezwał się do niego Zabini. 
- Ej, Smoku. Co tak patrzysz na nią? Spodobała Ci się czy jak? - dodał ze śmiechem. 
- Weź ty się Blaise lepiej utop. Może Tobie się podoba Diable hmm? - popatrzył, zadowolony z siebie Malfoy. Jakieś trzy godziny później bal zaczął dobiegać końca. Spojrzał w kierunku oddalającej się Granger. 
- Diable, słuchaj. Idę do dormitorium, nie mam ochoty więcej tu siedzieć. - powiedział w pośpiechu. Nie usłyszał odpowiedzi Zaba, ponieważ już prawie stał u wyjścia w Wielkiej Sali.
Szedł za nią cicho. Słyszał jak płakała. Udała się w stronę wierzy astronomicznej. Usiadła na schodach i zaczęła głośniej szlochać. Draco nie wiedział co ma robić. Głos w sercu kazał podejść do niej, a za to w głowie kazał oddalić się jak najszybciej. Hermiona zobaczyła cień. Najpierw się przestraszyła. Nie miała pojęcia kto to jest, ale kiedy spostrzegła białą czuprynę. Natychmiast wstała ocierając spływające łzy. 
- No dalej Malfoy, miejmy to już za sobą. Powiedz, że jestem Szlamą i idź już sobie! - krzyknęła brązowowłosa w stronę sparaliżowanego chłopaka. Draco nie wiedział co ma zrobić. Wyszedł z cienia i zobaczył Hermionę. Była piękna nawet kiedy płakała. Pomyślał i od razu zganił się w myślach. 
- Nie przyszedłem po to, żeby Cię wyzwać... - powiedział po chwili. 
- Więc po co przyszedłeś Malfoy?! - Niemal krzyknęła. Oparła się o ścianę i zaczęła zjeżdżać po niej. Schowała twarz w dłonie i znowu zaczęła płakać. 
- Granger... no bo ja... ja... właściwie nie wiem po co przyszedłem. 
- Więc zostaw mnie samą! - krzyknęła. Dracon wahał się przez chwilę, ale podszedł i nie czekając ani minuty dłużej chwycił ją w ramiona. Nie odezwał się do niej, zresztą ona do niego też nie. Nie obchodziło ich w tym momencie, że są swoimi wrogami. On pragnął ją pocieszyć, a ona pragnęła po prostu by ktoś ją przytulił. Siedzieli tak piętnaście minut. Hermiona podniosła głowę i spojrzała blondynowi prosto w jego niebieskie oczy. 
- Dlaczego Draco? - zapytała. Nie miała pojęcia dlaczego on to zrobił. On natomiast nie umiał odpowiedzieć na to pytanie, sam nie wiedział. Miał w głowie jedną wielką pustkę. 
- Ja chciałem... Nie wiem jak mam Ci to wytłumaczyć Hermiona. - powiedział podnosząc się z podłogi. - Chyba poczułem jakąś słabość. Nie wiem. Może byłem ciekawy czemu płaczesz? - zastanawiał się na głos. Gryfonka nie wiedziała co powiedzieć. Tysiące myśli cisnęło się jej w głowię. Jednak postanowiła, że powie mu dlaczego płakała. 
- Draco... chcesz wiedzieć czemu... czemu 
- Tak chcę wiedzieć. - przerwał jej Dracon. 
- No tak... No bo Ron wkurzył się na mnie, że poszłam na bal z Krumem. Ale to przecież wina Ronalda, mógł mnie zaprosić wcześniej! A teraz ma pretensje do mnie! 
- Czekaj, czy Weasley był zazdrosny o Ciebie i o Victora!? - po tym Draco wybuchł nie pohamowanym śmiechem. 
- Czy ja dobrze rozumiem? Ojojoj... Nasz kochany Ronald się zakochał w Sz... w Granger. Hahahah – w tym momencie Hermiona poczuła do chłopaka jeszcze większą nienawiść. 
- Wiesz co Malfoy?! Myślałam, że jesteś choć trochę inny. Jednak jak widać myliłam się! Odczep się ode mnie Draco... Proszę. - Dziewczyna zalała się łzami i wybiegła z wierzy astronomicznej. Znowu to zrobił. Znowu ją zranił. Nie mógł po prostu nad tym zapanować. To było w nim, jednak wiedział też że po prostu nie powinien. Czuł w pewnym sensie wstyd. Kiedy biegła do swojego dormitorium zastanawiała się co strzeliło temu kretynowi do łba! Przecież jej nienawidził, okazywał to na każdym kroku, w sumie ona nie była mu dłużna. On jak gdyby nigdy nic podszedł i ją przytulił! Jak?! Zadawała sobie to pytanie jeszcze przez dłuższy czas. Nie wiedziała czy jej przyjaciele wrócili już z balu, ponieważ jako, że jej współlokatorki przeniosły się do innych pokoi ona została sama. Kiedy już była między snem, a jawą zobaczyła Dracona. Nie wiedziała niestety czy to wytwór jej wyobraźni czy prawda, ponieważ niemal natychmiast zapadła w sen.


***
Minęły dwa tygodnie od balu... Oczywiście zarówno ona jak i Draco udawali, że tamto wydarzenie nie miało w ogóle miejsca. Starali się być znowu wrogami, ale nie za bardzo im to wychodziło. Kiedy się mijali nie zaszczyciwszy się ani jednym przezwiskiem, nawet spojrzeniem Dracon był trochę zawiedziony, że nie chce się na niego popatrzeć. W końcu przed samym sobą musiał przyznać, że Gryfonka się zmieniła na lepsze, ale nie oznaczało to, że się zakochał! To by było zdradzenie, w sumie nic go do niej nie ciągnęło... chyba. Ostatni raz poczuł do niej słabość! Ostatni! I wyminąwszy Pottera i jego bandę pomaszerował na eliksiry.
Eliksiry prowadził Severus Snape. Jak już chyba wszyscy w szkole wiedzieli nie lubił on Harry'ego Potter'a, co w sumie nie było wielkim zdziwieniem. Zadawał się ze Szlamą... hahahhahaha... Dobra, dobra tak sobie myślę. Faworyzował on jednak Dracona. Na każdym kroku dawał mu punkty dla Slytherina... 
- Co za pajac?! - krzykną Ron po lekcji eliksirów. 
- Widzieliście to?! Przecież on nic nie powiedział! Bum! Dostał trzydzieści punktów za nic! - Mówił robiąc się czerwony. 
- Spokojnie Ron. Nie warto się tym przejmować. Przecież to Malfoy... - prychnęła Hermiona i odeszła w stronę biblioteki. Od pamiętnej nocy na wierzy astronomicznej Hermiona jeszcze ani razu nie popatrzyła na Dracona. Czuła małe ukłucie w sercu kiedy ja mijał, ale tłumaczyła to tym, że go nienawidzi. Po dwóch minutach weszła do biblioteki, udała ię w dział Książek O Magicznych Stworzeniach. Musiała napisać referat, a nie miała pojęcia od czego zacząć. Od pewnego czasu nie mogła się skupić. Jednak kiedy wzięła odpowiednią książkę do ręki, otworzyła ją to słowa same popłynęły na pergamin. Po godzinie miała już gotowy referat. Odłożyła na miejsce „Magiczne stworzenia od A do Z” i pomaszerowała wolno do swojego pokoju. Kidy przechodziła przez pokój wspólny nie zauważyła ani Rona, ani Harry'ego. Poszła do swojego Dormitorium, wzięła prysznic i położyła się do łóżka. Była godzina 20. Tyle siedziała w tej bibliotece, że nie zdążyła na kolacje. Ale wytrzymam do rana – pomyślała. Wzięła do ręki książkę, którą przywiozła z domu, co prawda była napisana przez mugoli, ale jej to nie przeszkadzało. Była przecież prawie wychowana przez mugoli, przez jej rodziców. Pomyślała o nich i od razu zrobiło jej się przykro. Tak dawno ich nie widziała... Długo czytała książkę. Położyła się dosyć późno w nocy. Nie wiadomo dlaczego przyśnił jej się tej nocy Draco Malfoy...

21:10

Prolog.

...”Od Dziewiętnastu lat nie zabolała go ani razu. Wszystko było dobrze”...

***

Patrzyłem jak za zakrętem znika Hogward Express.
Jeszcze dziewiętnaście lat temu to ja i moi przyjaciele jechaliśmy do szkoły Magii i Czarodziejstwa. Jak wiele zmieniło się od tamtego czasu.
Przygarnąłem do siebie Ginny, która trzymała naszą małą córkę Lily za rękę.
Pożegnaliśmy się z Ronem i Hermioną, ruszyliśmy do wyjścia z peronu 9 i ¾.
Po drodze minęliśmy Malfoya, tak tego Malfoya. Widać założył sobie rodzinę... No cóż. Widocznie ktoś pokochał tą jego naturę. Przez chwilę zdawało mi się nawet, że przypatruję się Hermionie... Nie zawracałem sobie jednak tym głowy. Wróciliśmy do nory, gdzie pani Weasley przygotowała dla nas obiad. Niedługo po nas zjawili się także Ron, Hermiona i Hugo. Prześliczny chłopczyk. Widocznie odziedziczył to po swoich rodzicach.
Ale ta historia nie jest o mnie, Harry'm Potter'ze, jest tak nieprawdopodobnie dziwna, że sam się nie spodziewałem, że właściwie kiedyś tak obrócą się sprawy.
Jest o miłości, nienawiści, zdradzie... Ale czy kiedykolwiek wybaczą sobie to co się zdarzyło i zdarzy?
Tak... to co się zdarzy, ponieważ nie miało to jeszcze miejsca, a.. zresztą sami zobaczycie.


I tak oto Hogwart otworzy przed wami jeszcze jedną tajemnicę. Tajemnicę, którą znają tylko dwie osoby.
Copyright © 2016 Draco & Hermione , Blogger