20:17

fifteenth letter

Mam dla ciebie prezent Draco”


Młody Ślizgon zerwał się ze swojego miejsca i trącając ramieniem pierwszorocznych wybiegł z Wielkiej Sali. Nim zdążył cokolwiek zrobić brązowooka stanęła przed nim z uśmiechem.
- Czego ty chcesz ode mnie Malfoy? - spojrzał na nią i się szeroko uśmiechnął.
Sam do końca nie wiedział co nim kierowało, że wybiegł za takim kimś jak ona. To było po prostu spontaniczne. Ta dziewczyna stała się dla niego naprawdę ważna. Nie mógł w to uwierzyć jednak te myśli coraz częściej pojawiały mu się w głowie. - Malfoy, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - Hermiona uniosła brew krzyżując ręce na piersiach.
- Co... a tak. - zmarszczył czoło.
- Więc co mówiłam? - chwyciła go za koszule i przyciągnęła do siebie dotykając swoimi ustami jego. - no dalej Malfoy.
Chłopak wpatrywał się w nią oniemiały. Dziewczyna zrobiła to czego on najmniej się spodziewał. Miał ochotę ją pocałować, poczuć jej usta na swoich...
- Draco! - krzyknęła Pansy zbiegając na dół po schodach. Odepchnął momentalnie od siebie Hermione i poprawił koszulę.
- Nie dotykaj mnie szlamo! - krzyknął na co Gryffonka pokręciła głową z niedowierzaniem, spojrzała na niego z wściekłością w oczach i ruszyła długim korytarzem w stronę wieży Gryffindoru.. Nim zdążył zareagować Pansy owinęła ręce na jego szyi i złożyła namiętny pocałunek na jego ustach.
- Mam dla ciebie prezent Draco – mruknęła w jego usta i chwyciła jego dłonie idąc w stronę lochów. Młody arystokrata spojrzał na nią z irytacją.
- Nigdzie z tobą nie pójdę Parkinson. Zostaw mnie w spokoju.
Jednak chłopak nie dostał odpowiedzi, ponieważ Ślizgonka wciągnęła go do jednego z lochów momentalnie wpijając się w jego wargi.


* * *

Hermiona skuliła się leżąc na łóżku w swoim dormitorium.
Po raz setny tego wieczora wytarła policzki dłońmi.
Zabolało to jak Dracon ją potraktował. Myślała, że po tym wszystkim chociaż okaże jej trochę szacunku. Jednak myliła się i to bardzo. Usiadła i owinęła wokół swojego drżącego ciała sweter.
Chciała znaleźć się jak najdalej stąd i nie obchodziło ją w tym momencie nic.
Wstała z łóżka i wyszła cicho z pokoju, zeszła na dół rozglądając się. Następnie opuściła wieżę Gryffindoru i zeszła krętymi schodami w dół. Pociągnęła nosem, a z jej oczu popłynęły świeże łzy.
Kochała kogoś kogo nie mogła. Ta miłość nie miała prawa istnieć. Ona się w tym gubiła. Młoda Gryffonka usiadła pod ścianą w północnej części zamku i podciągnęła kolana pod brodę płacząc.
Człowiek, który sprawił, że poczuła się szczęśliwa chociaż na chwile zniszczył wszystko.
Zwykłe, głupie wyzwisko, a jednak mocno ją zabolało.
Czuła się żałośnie.
Czuła się źle, ponieważ zaufała wrogowi.
Obiecał, że więcej nie powie na nią złego słowa.
Obiecał...
Zaniosła się większym płaczem chowając twarz w kolanach. Chciała się podnieść, ale nie miała siły.

* * *

Trzy dni później Hermiona wraz z Harry'm siedziała w Bibliotece. Obiecała przyjacielowi, że pomoże mu zrobić referat dla profesora Snape'a. Usiadła przy drewnianym stole przeglądając przeróżne książki i chwyciła pióro pisząc na pergaminie najważniejsze informacje. Malfoy położył dłonie na jej oczach z uśmiechem i musnął jej policzek. Dziewczyna wstała i odepchnęła go od siebie.
- Co cię opętało, Granger? - spytał lekko zdezorientowany.
- Co? - syknęła i popchnęła go między regały. - ty się jeszcze pytasz? Myślałam, że skończyliśmy z wyzwiskami Malfoy! - chłopak chwycił ją za nadgarstki i przyciągnął do siebie.
- Nie waż się więcej na mnie krzyczeć, ani mnie popychać Granger – warknął. Dziewczyna jęknęła z bólu próbując wyrwać nadgarstki z uścisku Ślizgona.
- Puść mnie ty... - nie dokończyła, ponieważ Harry odepchnął z całej siły Dracona.
- Odczep się od niej Malfoy! - krzyknął chowając dziewczynę za sobą.
- Nie odzywaj się Potter. - syknął. - Ona nie jest już małą dziewczynką, nie potrzebuje kogoś takiego jak ty do obrony.
- Ha... Harry chodź – wyszeptała brązowooka i pociągnęła chłopaka za dłoń do wyjścia.

- Możesz mi wyjaśnić co to wszystko miało znaczyć? - Chłopak z blizną na czole popatrzył na przyjaciółkę oczekując odpowiedzi. Gryffonka wzruszyła tylko ramionami patrząc przed siebie. Przyspieszyła idąc w stronę wyjścia na błonia. - Hermiona! - krzyknął za nią Harry zatrzymując się. Podejrzewał, że coś musiało się stać pomiędzy młodym arystokratą, a jego przyjaciółką. Nie wiedział jednak co i nie był do końca pewny czy chce się dowiedzieć. Zrezygnowany odwrócił się i ruszył po schodach w stronę wieży Gryffindoru.
- Słodkie lukrecje. - spojrzał na portret Grubej Damy. Przeszedł przez dziurę w ścianie wchodząc do pokoju wspólnego. Ron razem z Ginny spojrzeli na niego z uśmiechem.
- A gdzie zgubiłeś Hermione? - spytał Weasley odkładając na bok pióro.
- Malfoy zaczepił ją w bibliotece – westchnął bliznowaty. Spojrzał na dziewczynę i się lekko uśmiechnął. Ginny westchnęła i zaczęła się bawić palcami patrząc na kominek.
Zastanawiała się czy ma powiedzieć prawdę chłopakom. Z drugiej strony jednak obiecała Gryffonce, że nikomu nie powie. Ona nie zamierzała łamać danego słowa, co to to nie.


- Nie wiem co się z tobą dzieje, ale wyluzuj Smoku. - Blaise spojrzał na przyjaciela, który od piętnastu minut chodził po swojej sypialni. Nie było by nic w tym dziwnego dla Zabini'ego gdyby nie to, że blondyn był niczym tykająca bomba. Młody arystokrata skutecznie starał się ignorować ślizgona na co ten zrezygnowany wyszedł. Oblizał wargi zatrzymując się przy łóżku i odwrócił się podchodząc do barku. Wyciągnął szklankę i nalał do niej Ognistej Whisky.
-
Święty Potter, przyjaciel szlam. - wymamrotał i pociągnął spory łyk. Skrzywił się i opadł na fotel. Był głupcem sądząc, że normalne jest zadłużenie się w szlamie, a większą hańbą dla jego rodziny było to, że to była Granger. Poza tym nie zapominając. Miał ważną misję, którą musiał wykonać, bo inaczej Czarny Pan zabiłby jego rodziców. Napił się i przejechał dłonią po włosach drżącą dłonią. Co jeśli nie uda mu się zabić Albusa Dumbledore'a? Nie chciał się sam przed sobą przyznać, że nie da rady, jednak nie miał wyboru.
Jednak nie ta myśl chodziła mu teraz po głowie.
Głupia Granger i jej mądrości.
To jest to o czym Malfoy teraz myślał.
Nie rozumiał dlaczego kiedy podszedł do niej w bibliotece, ta się zezłościła. Nie mógł przecież przy Parkinson obściskiwać się ze szlamą! Gdyby jego ojciec się dowiedział... byłby martwy w mgnieniu oka.

21:31

fourteenth letter

 '...Spokojnie śnieżynko...'


- Wesołych Świąt! - krzyknęła Ginny wchodząc do dormitorium brązowookiej. Dziewczyna jęknęła niezadowolona i przekręciła się na bok wtulając w kołdrę. Dziś była Wigilia. Czwórka przyjaciół postanowiła, że te święta spędzi w Hogwarcie. Od kilku tygodni Hermiona nie rozmawiała z młodym Malfoy'em. Nie czuła się z tego powodu źle, ale czasami na samą myśl o nim momentalnie się uśmiechała. Czy była zakochana? Możliwe, że tak, ale sama przed sobą nie chciała się do tego przyznać. On unikał jej, a ona jego. Gryffonka przekręciła się na plecy i przetarła dłońmi oczy. Spojrzała na Ginny i się zaśmiała.
- Wyglądasz jakby ktoś coś ci obiecał. - Rudowłosa usiadła na łóżku i prychnęła.
- Nie gadaj tylko się ubieraj. Harry i Ron czekają na nas w pokoju wspólnym. - Hermiona wstała z łóżka i wyciągnęła z szafy jeansowe rurki, fioletową bluzkę. Chwyciła szatę i weszła do łazienki. Po chwili wróciła do pokoju i zeszła razem z przyjaciółką na dół.
- Cześć Hermiona! - Ron pomachał w jej stronę i wstał z fotela. - Myślałem, że się nie doczekamy. Chodźmy już, bo umieram z głodu. - Weasley'ówna spojrzała na niego unosząc brwi.
- Ty zawsze jesteś głodny. - Chłopak wzruszył tylko ramionami i wyszedł razem z Harrym z pokoju wspólnego.
- Ginny? - Granger spojrzała na nią oblizując wargi.
- Tak? - Dziewczyna odwróciła się i na nią spojrzała.
- Draco został w Hogwarcie? - spytała cicho podchodząc do niej.
- Po co ci to wiedzieć? Hermiona, obiecałaś mi, że zapomnisz o tym wszystkim. - Dziewczyna westchnęła i wyminęła przyjaciółkę.
- Zapomnij. - Wyszła z pokoju i ruszyła w stronę Pokoju Życzeń. Po chwili stanęła przed wysoką ścianą i przymknęła oczy myśląc o tym, by dostać się do wymarzonego miejsca. Otworzyła je i weszła do środka. Rozejrzała się i uśmiechnęła. Jej oczom ukazał się przepiękny widok. Na przeciwko niej płynął strumyk. W oddali słychać było przepiękny śpiew ptaków. Usiadła na trawie uśmiechając się i podciągnęła nogi pod brodę, którą oparła na kolanach. Spojrzała na wodę i cicho westchnęła. Zastanawiała się czy rzeczywiście się zmieniła, czy to możliwe, że zakochała się w swoim wrogu. Czuła pustkę w sobie. Chciała poczuć się kochana i potrzebna. Otarła łzę, która spłynęła jej po policzku i pociągnęła nosem.
Miała wspaniałych przyjaciół, rodzinę.
Jednego nie rozumiała... Jak może chcieć towarzystwa Dracona Malfoya.
W jednym momencie był dla niej kimś kogo nienawidzi, a w drugim kimś kogo chciałaby przytulać. Kimś z kim mogłaby dzielić swoje sekrety, smutki, radości... Kimś przy kim czułaby się bezpiecznie.
Parsknęła i wstała ściągając szatę oraz ubrania. Weszła do strumyka i usiadła na kamieniu kładąc nogi do wody. Odchyliła głowę do tyłu przymykając oczy i odwracając twarz w stronę słońca.
Chłopak o blond włosach wszedł do Pokoju Życzeń i uniósł brwi rozglądając się. Jego wzrok padł na dziewczynę o brązowych włosach. Uśmiechnął się mimowolnie i cicho podszedł do brzegu wsuwając dłonie do kieszeni spodni.
- I tak się nie opalisz Granger. - Hermiona uniosła brew i momentalnie wstała otwierając szeroko oczy i patrząc na niego.
- Malfoy! Odwróć się, nie patrz na mnie! - Draco oblizał wargi patrząc na nią z rozbawieniem.
- Spokojnie śnieżynko. Nie masz nic czego wcześniej nie widziałem. - Hermiona wyszła z wody i chwyciła szatę, blondyn stanął za nią i owinął ręce na jej pasie. - Ale ubierać się nie musisz.
- Czy z łaski swojej możesz mnie puścić? Nie mam ochoty przebywać w twoim towarzystwie Malfoy. - Parsknęła, a chłopak złożył delikatny pocałunek na jej ramieniu na co dziewczyna zadrżała.
- Shh... Przecież krzywdy ci nie robię... - przejechał dłońmi po jej bokach i odwrócił ją przodem do siebie. Brązowooka spojrzała na niego i oblizała wargi.
- Chce iść, puść mnie Draco.
- Dlaczego? Wytłumacz mi to. - spojrzał na nią i trącił jej nos swoim.
- Bo zrobię to... - Położyła dłonie na jego szyi i złożyła delikatny pocałunek na jego ustach. Ślizgon uśmiechnął się pod nosem oddając delikatnie pocałunek.
- Mi to wcale nie przeszkadza Granger. Nadal chcesz iść? - spojrzał w jej oczy z uśmiechem, a ona pokręciła przecząco głową. - Swoją drogą. Masz całkiem seksowne ciało, wiesz o tym? - Hermiona zarumieniła się i schowała twarz w jego szyi.
- Malfoy nie przesadzaj. Nadal twierdzę, że jesteś arystokratycznym dupkiem... nienawidzę cię. - wymamrotała, a Draco owinął wokół niej ręce ze śmiechem.
- Tak sobie wmawiaj śnieżynko. - podniosła głowę i na niego spojrzała.
- Dlaczego tak na mnie mówisz? - uniosła brew.
- A dlaczego nie? Podoba mi się to. - wzruszył ramionami, a ona się uśmiechnęła. Stanęła na palcach i złączyła ich usta w delikatnym pocałunku. Uśmiechnął się przenosząc dłonie na jej plecy i delikatnie oddając pocałunek. Dziewczyna przeniosła dłoń na jego kark pogłębiając go. Po krótkiej chwili oderwali się od siebie patrząc sobie w oczy. Chłopak oblizał wargi i przysunął się do niej.
- Mam zacząć się przyzwyczajać do tych buziaków? - Hermiona zaśmiała się cicho i przejechała kciukiem po jego policzku.
- Nie, potraktuj to jako prezent na święta.
- Bardzo pomysłowe - puścił jej oczko i się odsunął siadając na trawie i przyciągnął ją na swoje kolana. Oparł plecy o pień drzewa i na nią spojrzał. Spojrzała na niego z zaskoczeniem.
- Od kiedy chcesz żeby szlama siedziała ci na kolanach?
- Od wtedy kiedy spodobały mi się od niej buziaki – uśmiechnął się i schował kosmyk włosów za jej ucho. Dziewczyna spojrzała na strumyk z cichym westchnięciem. Zaczęła się zastanawiać czy mówi to szczerze. Gdyby tylko wiedział co ona do niego czuła.
Oparła głowę na jego ramieniu i zaczęła się bawić guzikami jego koszuli. Uśmiechnął się patrząc przed siebie i gładząc dłonią jej bok. Unikanie jej przez kilka tygodni nie było dobrym pomysłem, ale nie miał dużego wyboru. Gdyby jego rodzina czy przyjaciele dowiedzieli się, że przy Gryffonce czuje się swobodnie, czuje się po prostu sobą i lubi ją trochę bardziej niż koleżankę miałby piekło. Jedynej osobie, której ufał w tej sprawie był Blaise Zabini. Nie powiedział mu rzecz jasna, że nadal myśli o niej, ale jego przyjaciel nie był głupi i domyślał się. Przy niej był szczęśliwy i bał się tego. Bał się, że przez to straci wszystko na co pracowała jego rodzina i on sam. Spojrzał na dziewczynę z uśmiechem i przejechał kciukiem po jej policzku. Była piękna jego zdaniem. Miała wszystko czego potrzeba. Podziwiał jej wielkie, brązowe oczy. Kiedy patrzył w nie to nie liczyło się dla jego nic więcej jak to, że stoi przy fantastycznej dziewczynie.

* * *
Kilka godzin później Hermiona weszła do Wielkiej Sali i zajęła swoje miejsce przy stole Gryffindoru. Przyjaciele spojrzeli na nią, ale nie zdążyli nic powiedzieć, bo głos zabrał profesor Dumbledore.
- Drodzy uczniowie, nauczyciele... Wszyscy ci, którzy zostali w Hogwarcie na te święta. Życzę wam wesołych i spokojnych świąt, żeby przyszły semestr jak i przyszłe lata były dla was wspaniałe. Te przyjaźnie, miłości... by zostały na lata. Wesołych Świąt! A teraz nie przedłużając dłużej, smacznego.
- Gdzie ty byłaś przez cały dzień? - Ron spojrzał na nią nakładając sobie na talerz po kolei każdego dania, które zostało postawione na stole.
- Musiałam pobyć trochę sama, ochłonąć i poczytać. - wzruszyła ramionami i sięgnęła po pudding. Zaczęła jeść, a Harry trącił ją lekko ramieniem.
- Malfoy się ciągle na ciebie patrzy. Zrobiłaś mu coś? - spytał unosząc brwi.
- Nie... nie. Jest dupkiem, dlatego pewnie się patrzy. Zazdrości nam tego, że spędzamy razem święta w rodzinnej atmosferze. - podniosła wzrok i spojrzała na Ślizgona. Posłał jej lekki uśmiech patrząc na nią.
- Czy on właśnie się do ciebie uśmiechnął? - spojrzał na nią z oburzeniem Ron. - Wiesz, że mogę mu przemówić do rozumu.
- Nie, to nie będzie potrzebne. - wywróciła oczami – to Malfoy, trzeba to zignorować.
- Ale na pewno? - uniósł brew jedząc i patrząc na Dracona nienawistnym spojrzeniem. Hermiona wstała i ruszyła do wyjścia.
-Wszystko jest okej Ronaldzie. Nie martw się. - spojrzała na niego z uśmiechem i opuściła Salę.



_______________________________________
Po tak długiej nieobecności w końcu jestem. Wróciłam i mam nadzieje, że na stałe. Mam nadzieje, ze ktoś tu jeszcze zagląda i skomentuje moje wypociny (:

12:08

thirteenth letter

' Mam nadzieje, że mnie zrozumiesz '



- Hermiona? - Kiedy usłyszała za sobą głos swojej przyjaciółki niemal podskoczyła odwracając się.
- Ginny... co ty tu robisz? - spytała z lekkim przerażeniem w głosie. Co jeśli rudowłosa widziała ją z Draco?
- Mogę cię spytać o to samo. Czy ty do reszty zgłupiałaś? - Gryffonka nie wiedziała o co chodzi, ale miała złe przeczucia co do tego wszystkiego.
- Na prawdę nie wiem o co ci chodzi Gin...
- Oh! Nie oszukuj mnie! Przecież widziałam ciebie i Dr...! - Młodsza siostra Rona nie zdążyła dokończyć zdania, ponieważ Granger rzuciła się w jej stronę i szybko zacisnęła jej dłonią usta.
- Nie tak głośno! Okej przyznaje. Byłam z nim, ale to nic. Po prostu... - nie miała pojęcia co powiedzieć. Może 'okej poczekaj. Ja i Malfoy to nic takiego, po prostu ze sobą gadaliśmy', czy może 'Ginny zrozum, że kocham go i postanowiliśmy zapomnieć o przeszłości? 'Żadne z powyższych zdań nie było prawdziwe. Hermiona sama nie wiedziała co było najwłaściwsze, ale stwierdziła, że musi powiedzieć Ginny wszystko. To była jej najlepsza przyjaciółka.
- Czekam na wyjaśnienia.
- Okej, spokojnie. Chodź. - Hermiona wzięła dziewczynę za rękę i pociągnęła w stronę Dormitorium dziewcząt.
Nie zwracała uwagi na wszystkie pary oczu zwrócone w jej stronę, szła prosto do sypialni. /
- Usiądź proszę. - Powiedziała Panna Granger do przyjaciółki.
- Więc może powiesz mi w końcu o co chodzi?
- Słuchaj Ginny. Wiem, że ostatnie lata między mną, a Draco to był istny chaos. Coś się jednak zmieniło. Nie pytaj co, bo ja sama jeszcze tego nie wiem. W jednej chwili z nadętego i bogatego smarkacza zmienił się w przystojnego i miłego mężczyznę. Nie wiem czy wiesz co mam na myśli.
- Oczywiście, że wiem o co ci chodzi, ale mi się to wszystko nie podoba. Ja mu nie ufam Hermiona. On jest nadętym arystokratycznym dupkiem i wątpie, że kiedykolwiek się zmieni. - Powiedziała niemal na jednym tchu Weasley'ówna.
- Masz prawo mu nie ufać, ale to on mnie pocieszał kiedy pokłóciłam się z Ronem. On był dzisiaj ze mną...
- Czy ty się słyszysz?! Dziewczyno, co ty mówisz. Czy ty wiesz o kim ty mówisz? - Powiedziała z naciskiem. Brązowooka od razu pożałowała tego, że zaczęła opowiadać o wszystkim rudej.
- Dasz mi wszystko od początku wytłumaczyć? - zapytała niemal ze łzami w oczach Granger.
Ruda tylko skinęła głową i słuchała przyjaciółki.

* * *Wszedł do swojej sypialni. Miał już kierować się w stronę łazienki, kiedy zauważył na swoim łóżku mała kopertę. Podszedł i chwycił ją w rękę. Nie musiał patrzeć na podpis żeby wiedzieć od kogo to. Czas ucieka drogi Draconie. Pamiętaj, że masz zadanie do zrealizowania. Daje ci dwa tygodnie.
                                                                                    Lord Voldemort

Niemal natychmiast zgniótł kartkę w dłoni i rzucił ją w najdalszy kąt pokoju.
Nie mógł tego zrobić.
Nie mógł zabić Dumbledore'a.
Nie to, że był tchórzem. Nie chciał tego zrobić.
Czasami miał ochotę uciec jak najdalej od wszystkich. Od jakiegoś czasu czuł się okropnie. Z całego serca nienawidził Lucjusza. Był na tyle słaby, że pozwolił Voldemortowi sobą rządzić. Pozwolił by ich rodzina się rozpadła. Wiedział też, że nie może sprzeciwić się Czarnemu Panu. To byłoby jak samobójstwo.
Wszedł do łazienki, popatrzył się w swoje lustrzane odbicie.
Dzisiejszy dzień zmienił o o sto osiemdziesiąt stopni. Nie chce być już postrzegany jako dupka.
Chciał się zmienić dla konkretnej osoby, a tą osobą była Hermiona Granger. On sam nie mógł uwierzyć w to co się dzieje. Spędzili ze sobą niemal jeden dzień i tak jakby poznali się na nowo.
Zamierzał dotrzymać słowa i nigdy już jej nie poniżyć.
Jednak jest jedno 'ale' będą musieli ukrywać swoją znajomość przed każdym.

* * *

- Mam nadzieje, że mnie zrozumiesz. - Hermiona miała wielka nadziej, że przyjaciółka choć trochę okaże jej zrozumienia.
- Nie pochwalam tego, ale obiecuje, że postaram się. I tak, nie martw się nic nie powiem Ronowi ani Harry'emu. Masz moje słowo. - i po tym obie się przytuliły.

22:38

twelfth letter

 ' Zachowałem się jak idiota. '


Weszli do Pokoju Życzeń.
Znajdowali się nad przepięknym jeziorem.
W oddali lekko migotało zachodzące słońce. Nad ich głowami melodyjnie śpiewały ptaki.
Wszędzie było czuć cudowny zapach kwiatów.
Malfoy trafił dokładnie tam gdzie chciał.
Popatrzał się na Hermionę. Rozglądała się na wszystkie strony chłonąc każdy szczegół tego miejsca. Uśmiechnął się sam do siebie. Do końca nie wiedział dlaczego przyprowadził swojego wroga do tego miejsca, ale już sam przed sobą nie mógł udawać, że zaczynał lubić tą dziewczynę .Podszedł do niej i położył swoją rękę na jej plecach. Odwróciła się do niego, miała lekko zaróżowione policzki.
- Tu jest pięknie. - szepnęła.
- Tak, wiem. Chodź usiądziemy tam. - pokazał w stronę małego pomostu i popchnął ją lekko w tamtym kierunku. Kiedy już siedzieli nastała pomiędzy nimi krępująca cisza.
- Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś? - po jakiś dziesięciu minutach Hermiona przerwała ciszę.
Co miał jej odpowiedzieć? Przecież sam tego nie wiedział.
- Więc? - ponagliła go dziewczyna.
- Ja... um. Sam nie wiem. Może chciałem cię jakoś lepiej poznać? - odpowiedział patrząc się w stronę zachodzącego słońca.
- Malfoy... przecież my się nienawidzimy.
- Hola! Kto w ogóle powiedział, że cię nienawidzę. - Gryffonka podniosła pytająco brew.
- No wiesz. Pokazujesz to na każdym kroku odkąd wpadłeś do przedziału w którym siedziałam? Nie, to wcale nie jest oznaka tego, że za mną nie przepadasz. - prychnęła na co Draco zaczął się śmiać.
- Powiedzmy, że zacząłem cię trochę bardziej tolerować.
- Jakbyś kiedykolwiek mnie tolerował. - mruknęła cicho dziewczyna.
- Nie możemy po prostu zapomnieć o tym co było i zacząć od początku? - zapytał młody Malfoy. Hermiona popatrzyła na niego z irytacją w oczach.
- Malfoy czy ty w ogóle myślisz? Nie da się zapomnieć sześciu lat, w których ktoś, czytaj TY, wyrządził mi krzywdę! Myślisz, że to mnie nie bolało? Zaskoczę cię. Też mam uczucia. Mimo tego, że odpowiadałam na twoje obelgi to w nocy płakałam, bo tak naprawdę nienawidzisz mnie za to, że moi rodzice są mugolami. Nie wiesz jaka naprawdę jestem. - Hermiona nawet nie wiedziała kiedy zaczęła być szczera z Dracon'em. On patrzał się na ni, nie wiedział co ma powiedzieć. Gryffonka miała rację.
- Przepraszam. Wiem. Masz rację. Zachowałem się jak idiota. - Dziewczyna momentalnie odwróciła się w stronę chłopaka. Nigdy w życiu nie sądziła, że usłyszy z ust chłopaka słowo ' przepraszam ' i to wypowiedziane w jej stronę. Nie potrafiła nic powiedzieć. Nagle jakby jej zabrakło słów. Czuła to, że przeprasza ją za coś więcej niż tylko raniące słowa. Jej złość minęła szybko.
- Draco... - nie dokończyła, ponieważ on jej przerwał.
- Wiem, że jesteś w tym momencie na mnie niesamowicie wkurzona, ale chciałem cię naprawdę przeprosić.
- Draco, wierzę ci. Mimo wszystko może uda mi się z tobą normalnie rozmawiać. - popatrzała na twarz Malfoy'a która w tym momencie wyrażała zaskoczenie. Hermiona zaczęła się śmiać. Chciała zacząć wszystko od początku.
- To znaczy, że...
- Tak to znaczy, że ci wybaczyłam i zaczniemy naszą znajomość od początku. - Uśmiechnął się do niej zadziornie.
- Więc. - wstał i podał rękę Hermionie. - Nazywam się Dracon Lucjusz Malfoy.
- dziewczyna wstała śmiejąc się.
- Jestem Hermiona Jean Granger. - brązowowłosą nagle naszła ochota na wrzucenie Malfoy'a do wody. Nie zastanawiając się ani minuty dłużej popchnęła go do jeziora. Śmiała się jeszcze głośniej niż wcześniej. Dopiero po paru minutach zauważyła, że chłopaka nigdzie nie ma. Była strasznie przestraszona. Rzuciła się na kolana i patrząc na nieruchomą taflę wody wołała głośno.
_ Malfoy! Wychodź, to nie jest śmieszne! Malfoy! - nagle usłyszała za sobą cichy chichot. Odwróciła się natychmiast i zobaczyła przed sobą mokrego ślizgona, który się z niej śmiał.
- Pożałujesz tego Granger. - zaczął się do niej zbliżać. Chwilę po tym dziewczyna z pluskiem wylądowała w wodzie, ponieważ skończył się most. Postanowiła odpłacić mu pięknym za nadobne.
- Draco! Ja nie umiem pływać! - przestraszony chłopak wskoczył z powrotem do wody i złapał ją w pasie. Ona wyrwała mu się i złapała go za głowę podtapiając.
- Żartowałam! - krzyknęła. Nie przeszkadzało im to nawet, że byli w ubraniach. Bawili się świetnie. Nigdy, nawet w snach nie pomyśleliby, że mogą tak wspaniały dzień spędzić ze sobą.
- Zimno mi Draco.- powiedziała dziewczyna po jakimś czasie. Wyszli na brzeg. Draco usiadł na trawie i ściągnął koszulkę. Hermiona stała trochę speszona.
- Jak chcesz to chodź połóż się koło mnie. - powiedział po czym poruszył seksownie brwiami. Wszystko było lepsze niż stanie i marznięcie. Podeszła do niego i usiadła na trawie. On natomiast przytulił ją do siebie i położyli się na trawie. Dziewczynie było bardzo przyjemnie.
- Pamiętam cię takiego małego z ulizanymi włosami. Wyglądałeś wtedy przekomicznie. - w pewnym momencie odezwała się dziewczyna.
- Ja wyglądałem śmiesznie? Dziewczyno! To nie ja miałem szopę na włosach, ja miałem i nadal mam styl. - prychnął. Zaraz potem obydwoje się zaśmiali.
- Przepraszam bardzo, ale moje włosy zawsze były piękne i takie pozostaną. - podniosła się na łokciu i zamarła kiedy popatrzała się w jego oczy. Były cudowne. Coś pomiędzy szarym a niebieskim. Nagle chłopak zbliżył swoje usta do dziewczyny. Chciał ją pocałować. Tak cholernie tego chciał. Hermiona jednak odwróciła głowę.
- Draco, ja nie mogę.
- Spokojnie. Rozumiem. - położyła się z powrotem na tors chłopaka.
Nie wiedziała ile tak leżeli i milczeli. Nie była to niezręczna cisza, ale bardzo przyjemna.
- Draco, chyba musimy już wracać. - odezwała się w pewnym momencie.
- Huh, a tak. - zaczął się podnosić z ziemi. Wyglądał cudownie. Jego włosy były w nieładzie co dawało mu uroku. Założył koszulkę i wyciągnął rękę w stronę Granger.
- Dzięki. - powiedziała speszona.
- Nie ma za co. - i nie puszczając jej ręki ruszył w stronę wyjścia z Pokoju Życzeń.
Przed samym wyjściem się zatrzymał i spojrzał Hermionie prosto w oczy.
- Dziękuję ci za ten wspaniały dzień. Obiecuję, że już nigdy nie usłyszysz ode mnie żadnego przykrego słowa. - powiedział to po czym złożył na jej policzku pocałunek. Była tak oszołomiona, że nie mogła z siebie wydusić ani jednego słowa. Uśmiechnęła się tylko i pod wpływem impulsu przytuliła się do chłopaka. Nie odwzajemnił tego od razu, ponieważ nikt nigdy nie okazywał mu takich uczuć. Wyszli z Pokoju i nie oglądając się za siebie każdy ruszył w swoją stronę.

_______________________________________
wróciłam. obiecałam, ze nie zostawię tego bloga i zamierzam dotrzymać obietnicy.
ostatnio  opuściła mnie wena. Jednak bardzo dziękuję jednej osobie, a mianowicie Basi <3 słońce, dzięki tobie mogłam coś napisać. Ona dała mi takiego internetowego kopa w dupę. :D
Ona mi pomagała przy tym rozdziale. Jej pomysły bardzo się przydały. <3 DZIĘKUJĘ.

22:25

eleventh letter


 ' Niespodzianka. '

Przyciągnął ją do siebie jeszcze bliżej. Między nimi nie było ani kawałka wolnej przestrzeni.
Kiedy dziewczyna chciała przyciągnąć jego głowę jeszcze bliżej on oderwał się od niej.
- Wiesz, że tak nie może być?
- Ale jak? - zapytała Hermiona ciężko dysząc. Była totalnie rozkojarzona. W jej głowię było tysiąc myśli na sekundę i cztery słowa : CAŁOWAŁAM SIĘ Z WROGIEM.
- Nie powinienem cię całować i odwrotnie. Wiesz o tym.
- To nie ja zaczęłam i to ty powinieneś skończyć to Malfoy. - odpowiedziała mu brązowooka.
- Oh... daj spokój. - powiedział, odwrócił się i zaczął iść.
- Stój! Myslisz, że jak mnie zaczniesz całować to później się stąd wyniesiesz?! Nie twoje doczekanie! W tej chwili się zatrzymaj. Musimy sobie coś wytłumaczyć. - Hermiona krzyczała idąc za nim.
Draco wyraźnie dobrze się bawił kiedy Granger krzyczała. Zatrzymał się i odwrócił w tym samym momencie ona wpadła na niego.
- I nie jestem... - spojrzała w górę i zobaczyła niebieskie tęczówki, które ją zahipnotyzowały. Nie mogła wydusić z siebie ani jednego słowa.
- Kim nie jesteś księżniczko? - zapytał się Malfoy z chytrym uśmieszkiem.
- Ja... Oh! Mącisz Malfoy!
- Zapytałem się kim nie jesteś? - oderwała się od jego oczu i powiedziała niemal bezgłośnie.
- Nie jestem dziewczyną do towarzystwa... Ja też mam uczucia Malfoy. - Kiedy to powiedziała poczuła lekkie zażenowanie. Od kiedy ona tłumaczyła się temu ślizgonowi? Co jest z nią nie tak?
- I nie mów do mnie księżniczko... uh!
- Co tak ostro Granger. Ja próbuję być miły, a ty tak krzyczysz. Na mnie się nie krzyczy Granger, rozumiesz?
- A niby dlaczego? Kim ty do cholery jesteś?
- Jestem kimś więcej niż ty. Zapamiętaj to sobie. - szepnął jej na ucho.
- Dlaczego Malfoy? - zapytała szeptem chłopaka.
- Co dlaczego? - ślizgon był rozkojarzony. Nie wiedział co to takiego, ale coś go do niej przyciągało... I było to coś czego nie można ignorować.
- Dlaczego mnie tu przyciągnąłeś?
- Nie marudź. Masz ochotę Granger pójść gdzieś ze mną?
- Ja? - zapytała nieco zbita z tropu.
- A widzisz tu jakąś inną?
- Gdzie? - zapytała się.
- Niespodzianka. - i posłał jej jeden ze swoich uśmiechów.
Wahała się. Miała zaufać mu czy po prostu odejść.
Jak mówią, że trzeba słuchać głosu rozsądku, jednak ona wybrała co innego. Wybrała głos serca.
- To jak? Idziesz?
- Mhm.... - odpowiedziała, po czym ruszyła za nim w stronę Hogwartu.


_____________________
zbyt krótkie...

22:44

tenth letter

 ' Jak chcesz się poprzytulać po prostu powiedz. '





Minął tydzień odkąd Hermiona wyszła ze skrzydła szpitalnego.
Starała się nie myśleć zbyt często o blondynie, jednak nie zbyt jej to wychodziło.
Podczas pobytu w szpitalu zdała sobie sprawę, że tak naprawdę zakochała się w niebieskookim chłopaku. Zakochała się w młodym Malfoy'u. To uczucie rosło w niej od dawna jednak odpychała je od siebie.
Chłopak nie odwiedził jej więcej w skrzydle szpitalnym.
Kiedy mijali się na korytarzach Draco ani razu nie wyzwał młodej Gryffonki, nie zaszczycił jej nawet ani jednym spojrzeniem co było dziwne, ponieważ on nigdy nie tracił okazji aby nazwać ją szlamom.

Dziewczyna szła razem z Harry i Ronem w stronę Gospody Pod Świńskim Łbem. Dzisiaj przypadał dzień kiedy uczniowie mogli udać się do wioski Hogsmeade.
- Jak ja uwielbiam taką pogodę... Słońce, lekki wiatr, po prostu cudowna! - powiedziała Panna Granger do swoich przyjaciół. Przystanęła na chwilę i wystawiła głowę w stronę słońca.
- Chodźcie, mieliśmy iść się napić i zrobić jakieś zakupy przecież. - Zaczął marudzić jedyny rudzielec w tym towarzystwie.
- Od kiedy to ty taki za zakupami jesteś Ron? - Spytał podejrzliwie Harry.
Bo ona tak dziwnie stoi w tym słońcu, oh! Ludzie się patrzą Harry... - Szepnął Ron do Potter'a.
- Na co się patrzą? - W tym samym czasie obok nich pojawiła się Hermiona.
- Nic, nic... Chodźmy już. - Powiedział lekko speszony Ron.
- Okeeej. - powiedziała brązowooka. Harry próbował powstrzymywać śmiech, kiedy zobaczył morderczy wzrok Hermiony od razu przestał.
Weszli do gospody, zajęli miejsca w samym rogu pomieszczenie, gdzie nikt nie mógłby się przysłuchiwać ich rozmowie. Do trójki przyjaciół podeszła kelnerka, a oni zamówili trzy Piwa Kremowe.
- Dobra Hermiona. Może w końcu powiesz nam co tak naprawdę się stało w tamtą noc, bo przepraszam ale ja w tą historyjkę ze spadaniem ze schodów nie wierzę, dobrze wiemy, że zostałaś potraktowana jakimś zaklęciem. - Pierwszy odezwał się Harry.
- Emm... Naprawdę nic...
- Nie okłamuj nas. - Przerwał jej Ron.
- Obiecajcie mi, że nikomu nic nie powiecie, a tym bardziej nie zrobicie!
Zobaczyła jak Harry i Ron kiwają głowami w zgodzie.
Okej, więc tak. Jak wracałam z biblioteki zobaczyłam Malfoy'a, szedł w stronę lasu, więc za nim poszłam. Oczywiście starałam się by mnie nie zobaczył i tak było póki Bellatrix mnie nie zobaczyła i rzuciła we mnie zaklęciem. Później pamiętam tylko to jak ocknęłam się w Skrzydle Szpitalnym. Opowiedziałam wam to tak w skrócie, ponieważ sama za dużo nie pamiętam z tej nocy. - Hermiona popatrzała na Rona później na Harry'ego i z powrotem na Rona. Rudzielec aż kipiał ze złości.
- Jak ja dorwę tego...
- Nie Ron nikogo nie dorwiesz! Zrozumiałeś?!
- Hermiona chcesz mu tak wszystko odpuścić? Po tym co...
- On mi nic nie zrobił Harry. To była Bellatrix. Gdyby chciał żebym zginęła nie zaniósł by mnie do Skrzydła! - Hermiona stopniowo podnosiła głos.
- Wychodzę i nawet za mną nie idźcie. - Brązowooka wstała i wyszła z Gospody. Nie miała zamiaru wracać do Zamku. Udała się w stronę Herbaciarni Madame Puddifoot.. Zwykle chodzili tam zakochani, ale Hermiona miała ochotę na ciepłą herbatę. Myślała czy dobrze zrobiła mówiąc Ronowi i Harry'emu prawdę, ale lepsza najgorsza prawda niż kłamstwo, prawda?
- Ej! Granger poczekaj! - Usłyszała, że ktoś ją woła. Odwróciła się i zderzyła z czyimś torsem.
- Jak chcesz się poprzytulać po prostu powiedz. - Blondyn rozłożył ramiona i podniósł brwi.
- Nie w tym życiu Malfoy. - Dziewczyna prychnęła i odeszła od niego. - Czego chcesz? - zapytała.
- Nic. Chciałem się przyłączyć do twojej nudnej wędrówki. - Powiedział to i zaczął się śmiać ze swoich słów.
- Jesteś idiotą. - powiedziała brązowooka, już miała iść kiedy Draco złapał ją za nadgarstek.
- Nie mów tak do mnie. Mówię serio. Chciałem się do Ciebie przyłączyć. To gdzie idziemy? - zapytał i poszedł przed siebie.
- Nie wiem jak ty, ale ja idę do Herbaciarni Madame Puddifoot. - powiedziała po czym wyprzedziła chłopaka.
- Czuli udajemy zakochanych skarbie? - podszedł do niej i zaczął zabawnie poruszać brwiami.
- Nie wiem co masz w swojej głowie, martwię się o twoją psychikę. I nie mów do mnie skarbie.
- Dobrze... SKARBIE!
- Malfoy!
- Dobrze, już. Chodź. - powiedział po czym wszedł do herbaciarni.
Dziewczyna popatrzała się przez ramię i bez najmniejszego wahania weszła za młodym Malfoy'em. W środku pachniało świeżo zaparzoną herbatą i cynamonem. Było tam mnóstwo zakochanych par. Czuła się dziwnie kiedy tak siadała do jednego stolika razem z Draco.
Siedzieli i śmiali się z dobrą godzinę. Chłopak nie myśląc ani chwili dłużej wziął gryffonkę za rękę i wyprowadził z pomieszczenia. Nie wiedział czym było to spowodowane, ale nie chciał zwlekać, ponieważ wiedział, że prędzej czy później rozmyśli się. Zaciągnął ją między budynki, złapał jej twarz w dłonie, zacisnął oczy i pocałował.
W Hermionie coś pękło. Nie opierała się temu pocałunkowi wcale. Wręcz przeciwnie, oddała go z jeszcze większą siłą.



____________________________________
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam.
Możecie mnie znienawidzić, ale na prawdę jest mi przykro, że tak późno dodałam rozdział.
Dopiero w piątek zaliczyłam przedmioty i odzyskałam na stałe internet.
Obiecuję, że już nigdy więcej nie zostawię was na tak długo ♥

18:38

ninth letter

' Trzymaj się Księżniczko '



Odwrócił się i zobaczył, że ciało dziewczyny upada na ziemię. Nie zastanawiając się ani minuty dłużej pobiegł do niej. 
- Co ty jej zrobiłaś?! Jesteś idiotką! - wrzasnął Draco w stronę swojej ciotki. Była nią Bellatrix Lestrange. 
- Uważaj na słowa młody. Nic się tej szlamie nie stało. Po prostu zemdlała, szkoda tylko, że nie umarła... - zaczęła się śmiać i zanim Dracon zdążył jej odpowiedzieć ta zniknęła. 
- Wracaj do zamku synu. Zostaw ją tutaj, jutro rano już będzie za późno żeby ją uratować i o jedną mniej. - odezwał się Lucjusz, był bardzo spokojny. Czego się dziwić... w końcu był śmierciożercą. Podszedł do syna i szarpnął nim czym odciągnął go od Gryffonki. 
- Puść mnie! - krzyknął na ojca. Ten natomiast przestał go trzymać i powiedział. 
- Pamiętaj Draconie po czyjej stronie jesteś. I pamiętaj o zadaniu! - I zniknął. Chłopak natychmiast wziął dziewczynę na ręce i dość szybkim tempem poszedł w stronę skrzydła szpitalnego.

* * *

Otworzyła oczy i natychmiastowo z powrotem je zamknęła. Jasne światło boleśnie raniło jej oczy. Usłyszała jak drzwi się otwierają i do środka wszedł nie kto inny jak jej rudowłosa przyjaciółka. Od razu się uśmiechnęła kiedy zobaczyła, że brązowooka patrzy się na nią. 
- Hermiona! - krzyknęła Ginny kiedy już rzuciła się jej na szyję. 
- Oj, przepraszam! - powiedziała kiedy usłyszała ciche syknięcie. 
- Jak się czujesz? Wszystko w porządku? Jak to się stało? - Ruda zaczęła zasypywać przyjaciółkę pytaniami. Odpowiedziała na wszystkie oprócz jednego... Jak to się stało? Nie za dużo pamiętała, ale nie chciała powiedzieć Ginny prawdy, a tym bardziej jej okłamać. 
- Zemdlałam jak wracałam z biblioteki. - *o brawo! Pomyślała. - i spadłam ze schodów. - Czuła się okropnie mówiąc takie kłamstwo, jednak wiedziała, że gdyby powiedziała prawdę Ruda zabiłaby Malfoy'a. 
- Emm... Hermiona? Wiesz kto Cię tu przyniósł? - zapytała niepewnie przyjaciółka. Jej wyraz twarzy pokazywał, że jest zaskoczona. 
- Kto? - Zapytałam. 
- Malfoy. Ten cholerny arystokratyczny dupek! Najdziwniejsze jest jednak to, że był przerażony jak Cię niósł. Hermiona? - dziewczyna dostrzegła to, że Panna Granger spogląda wszędzie byleby tylko nie patrzeć na nią. 
- Ej! Popatrz się na mnie. Mi możesz powiedzieć prawdę. - powiedziała z troską. 
- Ale kiedy to co powiedziałam to prawda. - odpowiedziała 
– Udajmy, że Ci wierzę, ale ja nie odpuszczę. - Nie zdążyła nic więcej powiedzieć, ponieważ drzwi do skrzydła szpitalnego ponownie się otworzyły. W ich stronę szedł Malfoy. 
- To ja was zostawię samych. - szepnęła Rudowłosa. Minęła się z chłopakiem i wyszła z sali. Usiadł na miejscu gdzie przed chwilą siedziała młodsza Gryffonka. Miał na sobie białą koszulę i jeansy, jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, była pusta. Cisza która była między nami zaczęła być niezręczna. 
- Po co tu przyszedłeś? - Hermiona przerwała ja swoim pytaniem. On natomiast podniósł głowę i popatrzył jej się w oczy. 
- Cieszę się, że nic Ci nie jest. - powiedział w końcu. Wiele go kosztowało by w końcu to z siebie wydusić. Wstał z krzesła z zamiarem wyjścia jednak usłyszał głos dziewczyny. 
- Draco. Zaczekaj. - powiedziała ledwo słyszalnym głosem. Chłopak z niedowierzaniem w oczach odwrócił się w jej stronę, a ich spojrzenia znowu się spotkały. Z jednej strony chciał stamtąd uciec, a z drugiej chciał przy niej zostać. Chciał sam dopilnować tego, że nic jej nie będzie. 
- Po co mam zostać? - zapytał się jej z obojętną miną. Co jak co, ale Draco umiał nie okazywać swoich prawdziwych uczuć. Hermiona się zmieszała. Nigdy nie przypuszczała, że powie swojemu wrogowi by z nią posiedział. 
- Ja... Chciałabym żebyś powiedział mi o co w tym wszystkim chodzi. W co ty grasz Malfoy? - zapytała Panna Granger. Pierwszy raz chłopak nie wiedział co ma powiedzieć. 
- Nie powiem Ci nic Granger, a ty lepiej trzymaj język za zębami. - Wstał po czym nachylił się nad nią i szepnął do ucha. 
- Trzymaj się Księżniczko. - Zamurowało ją. Nie mogła się uspokoić. Mimo że był to jej wróg numer jeden to i tak jej policzki się zaróżowiły, a serce o mało nie wyskoczyło jej z klatki piersiowej. Wystarczyło jedno słowo, a w jej brzuchu pojawiło się tysiące małych motylków. Wiedziała jednak, że kwestią czasu jest wyciągnięcie od niego sekretu, którym nie chce się z nią podzielić. Już ona się o to postara. Stwierdziła, że położy się, mimo iż była dopiero 15 Hermionie chciało się spać. Z uśmiechem na ustach zasnęła. 


__________________________
Przepraszam za moją długą nieobecność, ale miałam swoje powody.
Po pierwsze urodziny, a po drugie żałoba.  
Mam nadzieję, że mimo tego dalej będziecie czytać i wybaczycie taką długość rozdziału. 
Następny niedługo się pojawi <3  
Copyright © 2016 Draco & Hermione , Blogger