20:17

fifteenth letter

Mam dla ciebie prezent Draco”


Młody Ślizgon zerwał się ze swojego miejsca i trącając ramieniem pierwszorocznych wybiegł z Wielkiej Sali. Nim zdążył cokolwiek zrobić brązowooka stanęła przed nim z uśmiechem.
- Czego ty chcesz ode mnie Malfoy? - spojrzał na nią i się szeroko uśmiechnął.
Sam do końca nie wiedział co nim kierowało, że wybiegł za takim kimś jak ona. To było po prostu spontaniczne. Ta dziewczyna stała się dla niego naprawdę ważna. Nie mógł w to uwierzyć jednak te myśli coraz częściej pojawiały mu się w głowie. - Malfoy, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - Hermiona uniosła brew krzyżując ręce na piersiach.
- Co... a tak. - zmarszczył czoło.
- Więc co mówiłam? - chwyciła go za koszule i przyciągnęła do siebie dotykając swoimi ustami jego. - no dalej Malfoy.
Chłopak wpatrywał się w nią oniemiały. Dziewczyna zrobiła to czego on najmniej się spodziewał. Miał ochotę ją pocałować, poczuć jej usta na swoich...
- Draco! - krzyknęła Pansy zbiegając na dół po schodach. Odepchnął momentalnie od siebie Hermione i poprawił koszulę.
- Nie dotykaj mnie szlamo! - krzyknął na co Gryffonka pokręciła głową z niedowierzaniem, spojrzała na niego z wściekłością w oczach i ruszyła długim korytarzem w stronę wieży Gryffindoru.. Nim zdążył zareagować Pansy owinęła ręce na jego szyi i złożyła namiętny pocałunek na jego ustach.
- Mam dla ciebie prezent Draco – mruknęła w jego usta i chwyciła jego dłonie idąc w stronę lochów. Młody arystokrata spojrzał na nią z irytacją.
- Nigdzie z tobą nie pójdę Parkinson. Zostaw mnie w spokoju.
Jednak chłopak nie dostał odpowiedzi, ponieważ Ślizgonka wciągnęła go do jednego z lochów momentalnie wpijając się w jego wargi.


* * *

Hermiona skuliła się leżąc na łóżku w swoim dormitorium.
Po raz setny tego wieczora wytarła policzki dłońmi.
Zabolało to jak Dracon ją potraktował. Myślała, że po tym wszystkim chociaż okaże jej trochę szacunku. Jednak myliła się i to bardzo. Usiadła i owinęła wokół swojego drżącego ciała sweter.
Chciała znaleźć się jak najdalej stąd i nie obchodziło ją w tym momencie nic.
Wstała z łóżka i wyszła cicho z pokoju, zeszła na dół rozglądając się. Następnie opuściła wieżę Gryffindoru i zeszła krętymi schodami w dół. Pociągnęła nosem, a z jej oczu popłynęły świeże łzy.
Kochała kogoś kogo nie mogła. Ta miłość nie miała prawa istnieć. Ona się w tym gubiła. Młoda Gryffonka usiadła pod ścianą w północnej części zamku i podciągnęła kolana pod brodę płacząc.
Człowiek, który sprawił, że poczuła się szczęśliwa chociaż na chwile zniszczył wszystko.
Zwykłe, głupie wyzwisko, a jednak mocno ją zabolało.
Czuła się żałośnie.
Czuła się źle, ponieważ zaufała wrogowi.
Obiecał, że więcej nie powie na nią złego słowa.
Obiecał...
Zaniosła się większym płaczem chowając twarz w kolanach. Chciała się podnieść, ale nie miała siły.

* * *

Trzy dni później Hermiona wraz z Harry'm siedziała w Bibliotece. Obiecała przyjacielowi, że pomoże mu zrobić referat dla profesora Snape'a. Usiadła przy drewnianym stole przeglądając przeróżne książki i chwyciła pióro pisząc na pergaminie najważniejsze informacje. Malfoy położył dłonie na jej oczach z uśmiechem i musnął jej policzek. Dziewczyna wstała i odepchnęła go od siebie.
- Co cię opętało, Granger? - spytał lekko zdezorientowany.
- Co? - syknęła i popchnęła go między regały. - ty się jeszcze pytasz? Myślałam, że skończyliśmy z wyzwiskami Malfoy! - chłopak chwycił ją za nadgarstki i przyciągnął do siebie.
- Nie waż się więcej na mnie krzyczeć, ani mnie popychać Granger – warknął. Dziewczyna jęknęła z bólu próbując wyrwać nadgarstki z uścisku Ślizgona.
- Puść mnie ty... - nie dokończyła, ponieważ Harry odepchnął z całej siły Dracona.
- Odczep się od niej Malfoy! - krzyknął chowając dziewczynę za sobą.
- Nie odzywaj się Potter. - syknął. - Ona nie jest już małą dziewczynką, nie potrzebuje kogoś takiego jak ty do obrony.
- Ha... Harry chodź – wyszeptała brązowooka i pociągnęła chłopaka za dłoń do wyjścia.

- Możesz mi wyjaśnić co to wszystko miało znaczyć? - Chłopak z blizną na czole popatrzył na przyjaciółkę oczekując odpowiedzi. Gryffonka wzruszyła tylko ramionami patrząc przed siebie. Przyspieszyła idąc w stronę wyjścia na błonia. - Hermiona! - krzyknął za nią Harry zatrzymując się. Podejrzewał, że coś musiało się stać pomiędzy młodym arystokratą, a jego przyjaciółką. Nie wiedział jednak co i nie był do końca pewny czy chce się dowiedzieć. Zrezygnowany odwrócił się i ruszył po schodach w stronę wieży Gryffindoru.
- Słodkie lukrecje. - spojrzał na portret Grubej Damy. Przeszedł przez dziurę w ścianie wchodząc do pokoju wspólnego. Ron razem z Ginny spojrzeli na niego z uśmiechem.
- A gdzie zgubiłeś Hermione? - spytał Weasley odkładając na bok pióro.
- Malfoy zaczepił ją w bibliotece – westchnął bliznowaty. Spojrzał na dziewczynę i się lekko uśmiechnął. Ginny westchnęła i zaczęła się bawić palcami patrząc na kominek.
Zastanawiała się czy ma powiedzieć prawdę chłopakom. Z drugiej strony jednak obiecała Gryffonce, że nikomu nie powie. Ona nie zamierzała łamać danego słowa, co to to nie.


- Nie wiem co się z tobą dzieje, ale wyluzuj Smoku. - Blaise spojrzał na przyjaciela, który od piętnastu minut chodził po swojej sypialni. Nie było by nic w tym dziwnego dla Zabini'ego gdyby nie to, że blondyn był niczym tykająca bomba. Młody arystokrata skutecznie starał się ignorować ślizgona na co ten zrezygnowany wyszedł. Oblizał wargi zatrzymując się przy łóżku i odwrócił się podchodząc do barku. Wyciągnął szklankę i nalał do niej Ognistej Whisky.
-
Święty Potter, przyjaciel szlam. - wymamrotał i pociągnął spory łyk. Skrzywił się i opadł na fotel. Był głupcem sądząc, że normalne jest zadłużenie się w szlamie, a większą hańbą dla jego rodziny było to, że to była Granger. Poza tym nie zapominając. Miał ważną misję, którą musiał wykonać, bo inaczej Czarny Pan zabiłby jego rodziców. Napił się i przejechał dłonią po włosach drżącą dłonią. Co jeśli nie uda mu się zabić Albusa Dumbledore'a? Nie chciał się sam przed sobą przyznać, że nie da rady, jednak nie miał wyboru.
Jednak nie ta myśl chodziła mu teraz po głowie.
Głupia Granger i jej mądrości.
To jest to o czym Malfoy teraz myślał.
Nie rozumiał dlaczego kiedy podszedł do niej w bibliotece, ta się zezłościła. Nie mógł przecież przy Parkinson obściskiwać się ze szlamą! Gdyby jego ojciec się dowiedział... byłby martwy w mgnieniu oka.

3 komentarze:

  1. Niby rozumiem postępowanie Malfoy'a, ale mi się to nie podoba! Nie mógł zrobić czegoś takiego Mionie, a jednak... Niech nie patrzy na ojca! No, ale co ja mogę :c
    Rozdział fajny, tylko brakowało mi tego czegoś, co było w poprzednich rozdziałach. Nie pisz na siłę, ale też nie zostawiaj nas :) Daj sobie czas
    Pozdrawiam ciepło i będę czekać,
    http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. z tą szlamą mógł sobie odpuścić :/

    Cherry Blossom
    (gumisiek98)

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie....tyle czasu pisałam komentarz a on się nie dodał....!!!
    Rozdział fajny, ale zasłużył na P, bo na W troszkę zabrakło :) Nie ma klimatu takiej magii :)
    Pozdrawiam i weny życzę, Pani Black

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Draco & Hermione , Blogger