23:40

eighth letter



' ...Czarny Pan zmienił plany...'

Szukał, wywalał z szafy wszystkie ciuchy, aż w końcu znalazł to czego szukał. Schował przedmiot kieszeni i wyszedł z dormitorium. Nie doszedł jednak za daleko, ponieważ już od progu słychać było piski. 
- Dracusiu! Słońce co się z Tobą dzieje? Jesteś ostatnio taki poddenerwowany. Martwię się o Ciebie. - Parkinson podeszła do chłopaka i uwiesiła mu się na szyi. 
- Idź sobie, nie mam teraz na twoje chore paranoje czasu. Ostrzegam Cię po raz ostatni! Nie mów do mnie 'Dracusiu'! - Ostatnie zdanie niemal wykrzyczał w jej twarz. Wyrwał się z jej objęć i poszedł do Wielkiej Sali na obiad.
W Sali nie było dużo osób, bo tylko garstka. „Pewnie przyszli wcześniej” pomyślał arystokrata. Myślał, że już gorzej być nie może, a jednak. W drodze do stołu ślizgonów minął się ze 'świętą trójcą'. Już miał ochotę przejść obojętnie, jednak nie mógł się powstrzymać by nie dopiec tej brzydkiej Szlamie. 
- Ej Granger! Jak tak dalej pójdzie i dalej będziesz zadawać się z Wieprzlejem i Dzieckiem-Który-Przeżył to zgłupiejesz. Haha. - I zaczął się szyderczo śmiać. - A może już zgłupiałaś? - W dziewczynie się zagotowało. Podeszła do młodego Malfoy'a, przyłożyła palec do jego klatki piersiowej i zaczęła mówić. 
- Nigdy więcej Malfoy nie waż się wyzywać moich przyjaciół. W przeciwieństwie do Ciebie ja ich posiadam! Nie martw się, mi nie grozi zanik wiedzy, natomiast Twoja głupota się coraz bardziej pogłębia. - Powiedziała to i odeszła z przyjaciółmi. Draco stał jak wmurowany. Nikt nigdy nie postawił mu się tak jak ta szlama. Niestety nie mógł dopuścić do tego, że ona będzie z niego publicznie szydzić. Jedno wiedział na pewno. Pożałuje jeszcze tego. Nie chcąc robić z siebie obiektu zainteresowanie podszedł i usiadł na swoim miejscu.

* * *

- Jak mu dogadałaś Hermiona! No wow! Nie znałem Cię od tej strony! Brawo. - zaczął się zachwycać Ron. Harry od dawna podejrzewał, że młodemu Weasley'owi podoba się ich przyjaciółka, ale jak na razie wolał przymknąć na to oko, bo w sumie nie był tego pewien czy mu się nie zdaje. 
- A ty co o tym sądzisz Harry? - zadał pytanie Potter'owi.
- Ja... emm... no. Ja sądzę, że to było całkiem fajne? - powiedział przyjacielowi. 
- Dobra skończcie gadać na ten temat. - zaczęła Hermiona – Wiecie co? Chodźmy do Pokoju Życzeń. Dawno tam nie byliśmy. - I ruszyła szukać wejścia. Chłopcy poszli za nią. Siedzieli tam do kolacji, a po niej Ron i Harry poszli do Pokoju Wspólnego żeby zagrać w Magiczne Szachy Czarodziejów. Panna Granger za to udała się do biblioteki.

* * *

Draco nie wiedział co ma ze sobą zrobić, czas mu leciał zbyt szybko. Wcale nie chciał się spotykać z Lucjuszem, ale nie mógł się też nie pojawić, bo został by za to ukarany. Pozostało mu tylko czekać. Zapomniał, że umówił się z Zabinim. Zerwał się z fotela i poszedł do pokoju przyjaciela. Wszedł bez pukania. 
- Zab jesteś tu? - zapytał po wejściu do pokoju. - Jasne, chodź. - Usiedli oby dwoje, Diabeł podał Malfoy'owi Ognistą i powiedział. 
- Dobra stary mów co się dzieje. - Draco nie wiedział od czego ma zacząć. 
- Dostałem list od ojca. Napisał mi, że mam przyść dzisiaj o północy do Zakazanego Lasu. Nie mam pojęcia co chcę, moge się tylko domyślać. - powiedział popijając Whisky. 
- Smoku, a nie sądzisz, że może chodzić o Dumbledore'a? Może Czarny Pan zmienił plany? - zaczął zgadywać Blaise. 
- Nie. Co do zmiany planów, to nie. Może... - Siedzieli tak do jedenastej. W końcu Malfoy poszedł do siebie.

* * *

Szła właśnie korytarzem do Wierzy Gryffindoru kiedy zobaczyła kogoś wymykającego się z zamku. Wiedziała, że nie powinna, jednak poszła za tą osobą. Kiedy wyszła na błonia spostrzegła, że to na pewno nie jest kobieta, w świetle księżyca spostrzegła platynową czuprynę, nie miała wątpliwości, że był to nie kto inny tylko Draco Malfoy. Już chciała zawrócić kiedy chłopak zniknął w Zakazanym Lesie. Hermiona biła się ze swoimi myślami, jednak ruszyła za nim. Nie szła za daleko, bo już po paru minutach chłopak się zatrzymał. Ze strachem Granger spostrzegła, że oprócz Malfoy'a jest jeszcze jedna osoba. Dopiero po głosie poznała, że to nie kto inny, a Lucjusz Malfoy. 
- Cieszę się, że Cię widzę synu. Już balem się, że nie przyjdziesz.- Zaczął rozmowę ojciec chłopaka. 
- To się myliłeś. Przejdź do rzeczy. - powiedział z nutą rozdrażnienia Draco. 
- Spokojnie. Chciałem się Ciebie tylko zapytać czy wykonasz swoje zadanie. - Jednak słowa Lucjusza zagłuszyła inna osoba. 
- Lucjuszu, Lucjuszu, Lucjuszu... Jesteś taki naiwny. Może Draco jest sprytny, ale brakuję mu tego czegoś. Przecież on nie skrzywdził by muchy, a co dopiero... - Nie dane mu było dokończyć, ponieważ ciszę przerwał świst, a później Hermiona nie słyszała już nic. 



__________________________________
Notka parę minut przed północą! 
Jak obiecałam, jest to ostatni rozdział w tym roku. 
Chcę wam wszystkim z całego mojego serca życzyć SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2013! 
Nie będę przeciągać. Mam nadzieję, że dalej będziecie tak czytać i komentować moje wypociny. ;) 
Dziękuję za ponad 2000 wejść! Dziękuję <3    
Chcecie być powiadamiani o nowych rozdziałach? Macie jakieś pytania? Uwagi? U góry macie tak zwany ' KONTAKT ZE MNĄ
Enjoy!   

21:31

seventh letter


'Spotkajmy się o północy koło bijącej wierzby. '

 Gryffonka od dawna już była na nogach. Chciała się jeszcze poduczyć i sprawdzić czy aby na pewno zrobiła wszystkie zadania. Weszła do łazienki i skierowała się w stronę lustra, a następnie związała włosy w kitkę. Uśmiechnęła się do swojego odbicia w nim i wyszła z powrotem do pokoju. Dzisiaj miała swój pierwszy patrol. Wszystko było fajnie, pięknie, ale dobijało ją to, że musiała chodzić i pełnić go właśnie z Pansy Parkinson – niezrównoważoną mopsicą, która na każdym kroku lepiła się do tego kretyna Malfoy'a. Niestety będę musiała wytrzymać jeszcze rok, o ile prędzej nie zabije tego arystokraty. - pomyślała Granger. Tak bardzo chciała go już nigdy w życiu nie zobaczyć. Zarzuciła na siebie szatę, wzięła do ręki torbę po czym zniknęła za drzwiami prowadzącymi do Pokoju Wspólnego. Zastanawiała się dlaczego każdy poranek poświęca na myślenie o tym kretynie. Stwierdziła, że dzisiaj będzie starała się go unikać. Jej wewnętrzny monolog przerwał rudzielec. 
- Hermiona! Idziesz z nami na śniadanie? - zapytał się. 
- Jasne! - odkrzyknęła mu. Podeszła do przyjaciół i pocałowała każdego w policzek. 
- Jak się spało? - zapytał wesoło Harry. 
- Nie narzekam, a ty co taki wesoły? - zapytała z uśmiechem dziewczyna. 
- No bo ten... no ja... - Potter zaczął się drapać nerwowo po głowie. 
- Całował się z moją siostrą. - Wykrztusił z siebie Ron. Po jego minie było widać, że jest niezadowolony. 
- W końcu Harry. Od zawsze wiemy, że ona Ci się podobała. I jak? - powiedziała brązowooka. Młody Weasley robił się coraz bardziej czerwony. 
- To moja siostra. - powiedział w końcu. 
- Serio Ron? Nie wiedzieliśmy. A tak poza tym to ja się bardzo cieszę. - odezwała się dziewczyna. 
- Ja też, nawet nie wiesz jak. - Powiedział jej Potter. Dalszą drogę do Wielkiej Sali pokonali w ciszy. Chwilę potem usiedli na swoich miejscach. Gryffonka zaczęła się rozglądać niby przypadkowo omiotła wzrokiem stół ślizgonów. Jednak nie znalazła tego kogo szukała.

Nie zamierzał pojawiać się dzisiaj na zajęciach. Rzucił na swój pokój zaklęcie wyciszające i zamknął drzwi, tak by nikt nie mógł wejść. Podszedł do barku i chwycił w jedną rękę Ognistą, a w drugą szklankę. Podszedł do kominka i usiadł wygodnie w fotelu. Z godziny na godzinę ślizgon był coraz bardziej pijany. Stwierdził, że nic mu już nie zostało. Wkrótce zostanie śmierciożercą, zabije dyrektora Hogwartu – Albusa Dumbledor'a... Nie potrafił sobie nawet tego wyobrazić. Czasami zastanawiał się jak to jest być normalnym nastolatkiem z normalnymi rodzicami. Bez problemów, bez tego zła. Po prostu zwykli czarodzieje. Ciszę ślizgona przerwało pukanie w szybę. Machnął różdżką i wpuścił czarną sowę do środka. Podleciała do niego. Chłopak wziął do rąk list i zaczął czytać.

' Synu.
Spotkajmy się o północy koło bijącej wierzby.
Lucjusz. '

Nie wierzył własnym oczom. Czemu tak szybko! Nie był jeszcze przygotowany na spotkanie z Ojcem. Niezbyt trzeźwy Draco wstał z fotela i chwiejnym krokiem ruszył w stronę barku. Wyjął fiolkę i chwilę później był w miarę trzeźwy. Zgniótł kartkę i wrzucił w płomienie kominka. Szybkim krokiem wyszedł z dormitorium. Chciał złapać Zabini'ego przed lekcjami. Bo co jak co, ale nie chciał się pojawiać na lekcjach. Zmierzał właśnie przez błonia kiedy dostrzegł przyjaciela, który się z kimś kłócił. Nie chciał żeby go zobaczyli więc podszedł bliżej i szybko schował się za drzewo. 
- Zniszczyłaś mu życie! Czy ty masz w ogóle mózg pod tymi włosami?! - krzyczał na dziewczynę Blaise. 
- Uspokój się Zab. Przecież nie chcesz by cały Hogwart dowiedział się o zadaniu młodego Malfoy'a... Co? - zapytała przy czym złośliwie się uśmiechnęła. 
- A tak poza tym. Mama Cię nie nauczyła Malfoy, że nie podsłuchuje się kiedy inni rozmawiają.?! - Stał jak sparaliżowany. Głos blondynki przeszył go jak strzała. W końcu nie okazując słabości wyszedł zza drzewa i podszedł do nich. 
- Melanie, a Ciebie matka nie nauczyła, że nie mówi się o kimś za jego plecami. - Posłał jej swój Malfoy'owski uśmiech. Dziewczyna była wściekła. 
- To jeszcze nie koniec arystokrato! - Rzuciła na odchodnym. Chwilę później zostali tylko we dwoje. 
- Diable powiesz mi o czym z nią rozmawiałeś? - zapytał przyjaciela. 
- O niczym ważnym. A ty co tutaj robisz? - powiedział. 
- Dostałem list od ojca... - nie dokończył, ponieważ przerwał im śmiech grupki drugoroczniaków. 
- Wieczorem pogadamy. - Krzyknął Smok. Po chwili biegł już korytarzami lochów. Wpadł do swojego dormitorium. Ruszył w stronę szafy i zaczął czegoś szukać.

* * *
- Harry, Hermiona! Widzieliście mój podręcznik do zielarstwa?- Krzyczał Ron biegając w tą i z powrotem. 
- Ron, jest tutaj. - Młoda gryffonka wskazała na stolik obok. 
- Dziękuję! Jesteś wspaniała. - krzyknął. - Chodźcie, bo się spóźnimy. - zaczął mówić Potter. Piętnaście minut później cała trójka siedziała w szklarni.



__________________________________
Z góry chciałam przeprosić za ten rozdział. 
Nie mam pojęcia czy mi wyszedł, ocenę pozostawiam wam.
Rozdział nie pojawiał się długi, iż, gdyż, ponieważ jestem bardzo chora.
Cały czas leżę, bo nie mam siły nawet się podnieść. 
Znalazłam trochę czasu i siły na napisanie notki.
Dziękuję wszystkim moim czytelnikom, obserwatorom i tym którzy znajdują parę minut na zostawienie komentarza. To dla mnie wiele znaczy. Dziękuję za motywację, za wszystko. Notka pojawi się jeszcze przed nowym rokiem! Obiecuję <3 
Copyright © 2016 Draco & Hermione , Blogger