20:56

sixth letter


...podeszła do mnie i powiedziała, że mam... „


'Chodź, zatańczymy dla Nas ten ostatni raz.
Tu na zgliszczach świata, Piękna, noc uniesie Nas do gwiazd
i zamalujemy wszechświat Nasz bez używania farb,
akompaniamentem tętna rytmu serca nagich prawd. '


To nie była pierwsza noc kiedy brązowooka obudziła się zlana potem. Niemal każdej nocy w swoim śnie widziała oddalającego się Dracon'a w stronę Zakazanego Lasu. Zawsze kiedy chciała za nim iść po prostu się budziła. Tej nocy nie było inaczej.

* * *

Dziewczyna coraz częściej łapała się na tym, że myśli o młodym Malfoy'u. To było nie do zniesienia. Postanowiła porozmawiać ze swoim przyjacielem. Najpierw wzięła swoje rzeczy i weszła do łazienki. Około trzydziestu minut później ubrana w jasne jeansy i białą koszulkę wróciła do dormitorium. Zarzuciła na siebie szatę i pobiegła w stronę Pokoju Wspólnego Gryffonów. Niestety nie spotkała tam Harry'ego. Pomyślała, że ta sprawa może poczekać, a ona sama pójdzie na śniadanie. Nie dane jej było dojście do Wielkiej Sali, ponieważ zza rogu wyłoniła się profesor MacGonagall. 
- Panno Granger. Proszę za mną. - Gryffonka nic nie mówiąc poszła za nauczycielką. Minerwa doszła do swojego gabinetu i otworzyła drzwi przed lekko zdenerwowaną dziewczyną. Hermiona weszła do środka i zobaczyła, że nie są same. Oprócz nich było jeszcze siedem osób. W tym Potter. 
- No dobrze. Przejdę od razu do rzeczy. Zostaliście wybrani na Prefektów. Każdy będzie miał wydzielone dni oraz godziny patrolowania. Puchoni razem z krukonami, a ślizgoni z gryffonami. - w pomieszczeniu dało się słychać głosy oburzenia, szczególnie ze strony Gryffindor'u i Slytherin'u. 
- Pani profesor, czy to jest konieczne. - jęknęła Pansy Parkinson 
– Tak panno Parkinson. Tak zażądał dyrektor i tak będzie, a teraz tak. Dzisiaj patrol macie wy. - wskazała na Pansy, Dracon'a, Potter'a i Granger. Hermiona była załamana. Chciała się od niego uwolnić, a nie chodzić i patrolować z nim Hogwart. MacGonagal wręczyła wszystkim plakietki Prefektów, a Ravenclav'owi i Hufflepuff'owi kazała iść do swoich dormitoriów. 
- Wasza czwórka zaczyna swój obchód o godzinie dziesiątej, kończycie o czwartej. Pan Malfoy z panem Potter'em macie obserwować błonia, a wy dziewczęta korytarze. A teraz żegnam. - Kiedy Hermiona i Harry znaleźli się za zakrętem dziewczynie puściły nerwy. 
- Ja po prostu nie wierzę. Będziemy na nich skazani. Musimy iść do Dumbledore'a... - Nie dokończyła, bo wpadła na kogoś. 
- Uważaj jak chodzisz Granger! - No tak. A kogo ona się spodziewała. 
- Zostaw ją w spokoju Malfoy. - powiedział Harry i pociągną przyjaciółkę za rękaw. 
- Chory, arystokratyczny dupek! Jak coś takiego może chodzić po ziemi?! - Ledwo panując nad sobą brązowooka wraz z przyjacielem weszła do Wielkiej Sali. 
- Gdzie wyście się podziewali. Od rana was nie ma. - powiedział Ron z pełną buzią. 
- U MacGonagall. Zostaliśmy prefektami i ten ulizany kretyn wraz z mopsicą też. - Odpowiedziała lokata przez zęby. Jakiś czas później cała trójka udała się na zajęcia z zielarstwa.

* * *

Wracał właśnie z obiadu kiedy ni stąd ni zowąd stanęła przed nim blondynka. 
- Mówiłam, że jeszcze się spotkamy Draco. Myślisz, że dam Ci spokój? Ha ha. Jesteś w dużym błędzie... - On jednak nic sobie z tych słów nie robił. Wyminął ją i bez słowa skierował w stronę lochów. 
- Złotko... jeśli mnie nie wysłuchasz zapłacisz Czarnemu Panu. - Na te słowa stanął jakby go wmurowano w ziemię. Niechętnie i z obrzydzeniem odwrócił się w stronę Melanie. 
- O czym ty mówisz? - zapytał. Blondynka podeszła do niego i zaczęła szeptać do ucha. 
- Dracon'ie, masz do wykonania zadanie. Sam Czarny Pan myśli, że podołasz jednak ja w to wątpie... Ale nie będę sprzeciwiać się mu - Na jego czole pojawiły się kropelki potu. 
- Przejdź do rzeczy Melanie. - powiedział. 
- Masz zabić Dumbledore'a. - odpowiedziała mu i ze złośliwym śmiechem oddaliła się od niego. Ślizgon nie wiedział co ma zrobić. Był w kompletnym szoku. Pewnie spytacie czy się bał. Tak i to cholernie. Mimo że był Malfoy'em bał się jak nigdy. Chciał, żeby to wszystko okazało się głupim żartem. On wiedział, że nie da rady, a Voldemort to wszystko zaplanował. Jak mógł tak dać się oszukać. Wiedział, że tej nocy może spodziewać się sowy. Chłopak zamiast udać się do swojego dormitorium poszedł do przyjaciela. Wiedział, że mu pomoże. Niebieskooki przez moment się wahał, ale zapukał. Drzwi otworzył mu Blaise. 
- Co Cie sprowadza Smoku? - zapytał uśmiechając się od ucha do ucha. 
- Przyjacielu... pomóż mi... - Kiedy usłyszał przestraszony głos blondyna od razu przestał się śmiać. Wiedział, że tym razem nie chodzi o dziewczynę, ale o coś zupełnie innego. Zab wpuścił przyjaciela do pokoju po czym dał mu do ręki szklankę Ognistej. 
- Co się stało Draco? - zapytał przyjaciela siadając naprzeciwko niego. 
- Nie będę kręcił. Powiem Ci wprost. Pamiętasz Melanie? - zapytał młody Malfoy. 
- No jasne, ta blondynka tak? - odpowiedział. 
- Tak to ona. Ona jest tu na zlecenia Czarnego Pana. Kiedy szedłem do siebie podeszła do mnie i powiedziała, że mam... że mam... - Tutaj Dracon nie mógł już opanować emocji. Mimo tego, że on nie płakał nigdy teraz jego łzy spływały mu po policzkach. - Zabini był zupełnie zdezorientowany. Podszedł do niego i przytulił jak brata. 
- Mam zabić Dumbledore'a... Mam go zabić! - Diabła sparaliżowało. Nie wiedział co powiedzieć. To co usłyszał zaledwie parę sekund temu jeszcze do niego nie dotarło. W tym samym czasie do okna zapukała sowa. Draco podszedł i wpuścił ją do środka. Wyjął z jej dzioba list, a ta od raz odleciała.

Drogi synu!
Mam nadzieję, że dotarła do Ciebie wiadomość, nawet nie wiesz jak się cieszę, że Czarny Pan powierzył to Tobie.
Mam nadzieję, że wykonasz dobrze zadanie. W końcu staniesz się jednym z nas.
Lucjusz. „

Przeczytał ten list parę razy i za każdym razem nie mógł uwierzyć. Czy on naprawdę zostanie śmierciożercą... A co jeśli nie zechcę? Czy umrze? Na te pytania nie znał odpowiedzi. Pół godziny później leżał już na swoim łóżku. Czas zastanowić się nad zadaniem – pomyślał. Jednak był jeden szczegół, który był bardzo istotny z którego Draco nie zdawał sobie sprawy. Nie wiedział jak on ma to zrobić. Nie zabijał nigdy. Był na to zbyt słaby. Czy to jego przeznaczenie? Z milionem podobnych pytań zasnął.

____________________________________
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale mój palec dopiero dochodzi do siebie. 
Starałam sie dodać nową notkę już w tamtym tygodniu, ale nie mogłam, bo strasznie bolało.  Ten rozdział jest.. hmm nie wiem jak go określić. W pewien sposób ukryty jest w nim mój smutek. Mi się on średnio podoba, a ocenę zostawiam wam <3 
P.s. Massive Thank you za tyle wyświetleń i komentarzy, jesteście boscy ;)  
U góry macie takie coś jak kontakt ze mną, więc w razie pytań zapraszam ;)


20:44

fifth letter

'...Głupia, ciekawska Granger!...'


Do pokoju ślizgona weszła piękna blond włosa dziewczyna. Podeszła do łóżka i złożyła na Jego czole pocałunek. On jednak nie obudził go. Postanowiła, że spróbuje czegoś innego. Usiadła koło chłopaka i zaczęła palcem wskazującym robić ślady na jego klatce piersiowej. On tylko poruszył się niespokojnie po czym odwrócił na drugi bok. Niecierpliwa blondynka niemal natychmiast wpiła się w zimne wargi młodzieńca, które pod wpływem jej pocałunku po prostu go oddały. Wiedziała, że to go na pewno obudzi. Uśmiechnęła się. Chłopak usiadł na łóżku i przyciągną do siebie dziewczynę. Ona jednak przyszła tu z zupełnie innym zamiarem. Chwyciła koszulę chłopaka, która po paru sekundach leżała gdzieś na ziemi. Nie opierał się jej, ponieważ pragnął tego tak samo jak ona, lecz on chciał zaspokoić tylko swoje potrzeby, a ona chciała być tylko jego. W tamtym momencie byli tak pochłonięci sobą, tak podnieceni, że nie liczyła się dla nich rzeczywistość.

* * *

Kiedy się obudziła w pokoju już nikogo nie było. Wstała szybko i wyjrzała za okno. Kiedy popatrzała na błonia wydała z siebie lekki jęk zawodu. Dziś wypadał dzień jej szesnastych urodzin. Była pewna, że nawet taka pogoda nie zepsuje jej nastroju. Na zewnątrz było szaro i lekko siąpił deszcz. Podeszła do szafy, wyciągnęła ubrania i zniknęła za drzwiami łazienki. Pół godziny później schodziła już do Pokoju Wspólnego jednak nie zastała tam nikogo oprócz paru pierwszo i drugo roczniaków. 
- No nic, pójdę na śniadanie sama. - pomyślała gryffonka. Chwilę potem stała już w drzwiach Wielkiej Sali, ale tam też nie zastała przyjaciół. Usiadła więc do stołu sama i zrobiła sobie parę kanapek. Kiedy kończyła jeść usłyszała za sobą chrząknięcie. Momentalnie się odwróciła. Stał tam jakiś puchon z trzeciego roku.
- To do Ciebie. - Powiedział i podał dziewczynie kopertę. Zdziwiła się, ale wzięła od niego list. Podziękowała i go otworzyła. Nie wiedziała jednak, że z innego końca sali przygląda jej się niebieskooki ślizgon.

'Przyjdź do Pokoju Wspólnego jak skończysz.
~ Harry.'

Uśmiechnęła się do listu po czym schowała go do kieszeni. Dwadzieścia minut później stała już przy kominku w wierzy Gryffindor'u. Jednak nikogo nie było. Poczuła mały zawód, ale w tej samej chwili połowa gryfonów wyskoczyła zza mebli i zaczęli jej śpiewać 'Sto Lat”. Dziewczynie zrobiło się tak miło, że nie ukrywała łez. Wtuliła się w swoich przyjaciół później dziękowała im za tak wspaniała niespodziankę. Oczywiście dostała też mnóstwo prezentów. Zaklęciem odstawiła wszystkie do dormitorium. I z wspaniałym nastrojem udali się na zajęcia. Oprócz tego, że Gryffindor stracił u Snape'a z dwadzieścia punktów nic się nie wydarzyło. Po lekcjach trójka przyjaciół udała się do Pokoju Życzeń. Chcieli porozmawiać i pośmiać się jak za dawnych czasów. Upewnieni, że nikt za nimi nie idzie weszli do Pokoju. Znaleźli się na pięknej zielonej polanie, która była ozdobiona różnymi kwiatami. Usiedli pod drzewem. 
- Pamiętasz Hermiono jak w Proroku Codziennym Rita Skeeter napisała, że ty i Harry kręcicie ze sobą? - powiedział Ron rozkładając się jednocześnie kładąc głowę na kolanach Hermiony. Potter zakrył atak śmiechu wymuszonym kaszlem. Dziewczyna była lekko skrępowana zachowaniem Weasley'a jednak nic nie powiedziała na temat jego zachowania. 
- Tak, pamiętam to doskonale. Jeszcze napisała, że mam zamiar podrywać Wiktora... Jezu jak ja jej nie lubię. - powiedziała lokata. 
- Zastanawiam się co by było gdyby Neville nie zgubił swojej ropuchy, a ja nie pomogłabym mu jej szukać. Ciekawa jestem czy przyjaźnilibyśmy się teraz. To wszystko co razem przeżyliśmy, te wszystkie przygody, kłótnie. - Tu spojrzała wymownie na Rona na co on się zaczerwienił i prychnął. 
- Tak, ja też się nieraz zastanawiałem nad tym co by było gdyby nie Neville. Cóż muszę przyznać, że to właśnie jemu i Jego ropusze zawdzięczamy naszą przyjaźń. - Powiedział Harry. Hermiona była taka szczęśliwa, że nie mogła opisać tego słowami. Los dał jej dwójkę wspaniałych przyjaciół, oczywiście nie zawsze było wszystko idealnie, ale przecież czy życie zawsze układa się po naszej myśli? Byli rodziną i nie mieli zamiaru tego zmienić. Niecałą godzinę później wyszli z Pokoju Życzeń i udali się w stronę wierzy. 
- Słuchajcie ja pójdę jeszcze do – jednak przyjaciele postanowili za nią dokończyć. 
- Do biblioteki. - powiedzieli chórem. Dziewczyna się zaśmiała i poszła w przeciwną stronę. Chwilę później za zakrętem usłyszała jak dwie osoby rozmawiają. Bez namysłu stwierdziła, że to dziewczyna i chłopak. Stanęła więc za jedną ze zbroi i zaczęła przysłuchiwać się rozmowie. 
- Przecież było nam tak dobrze Draco. Dlaczego chcesz zakończyć coś wspaniałego. Już nie pamiętasz co zdarzyło się rano? - usłyszała głos dziewczyny. Nie wątpliwie to była kolejna zdobycz Malfoy'a, którą właśnie rzucał. Hermiona przewróciła oczami i słuchała dalej. 
- Powiedziałem jasno, że to koniec i nie mam zamiaru się powtarzać. A teraz zejdź mi z oczu głupia blondyno. - odpowiedział jej tym swoim kpiarskim głosem. Brązowooka usłyszała kroki które z każdą chwilą się do niej zbliżały. Głębiej wcisnęła się w ścianę. Usłyszała krzyk dziewczyny. 
- Jeszcze pożałujesz tego Malfoy! To jeszcze nie koniec rozumiesz?! To jeszcze nie konie, zemszczę się! - Blondynka odwróciła się i zaczęła biec. Hermiona to słyszała, ponieważ tamta miała obcasy. Już myślała, że jest bezpieczna kiedy naprzeciwko niej ktoś stanął. 
- No, no, no. Kogo my tu mamy. Panna Granger we własnej osobie. - Usłyszała skrzekliwy głos Filch'a. - Za mną! - Krzyknął, a dziewczyna udała się za nim. Czuła wstyd, że ktoś ją złapał o tej porze, bo było już grubo po 23, a według regulaminu uczniowie powinni być już w swoich dormitoriach. - Pan panie Malfoy też za mną! - Nie mogła uwierzyć, że koło niej idzie ślizgon co gorsza miał na swojej gębie ten uśmiech, którego Hermiona tak bardzo nienawidziła! 
- I co się szczerzysz kretynie? - zapytała blondyna z irytacja w głosie. 
- A co? Nie mogę? - i uśmiechnął się jeszcze bardziej. I na tym ich dyskusja się skończyła. Stanęli przed gabinetem profesora Snape'a. Pod dziewczyną ugięły się kolana! Ona i kara?! Ale jak to? Przecież była taka przykładną uczennicą. Jak to będzie wyglądać... We troje weszli do gabinetu. 
- Severusie przyprowadziłem Ci dwoje uczniów, którzy nielegalnie szwendają się po zamku... Ohh... Gdyby można było stosować dawne kary, te łańcuchy były tak długo nie używane. - powiedział woźny, ale Snape się tym nie przejął tylko kazał mu wyjść. 
- Proszę, proszę. Co ja tu mam. Draconie nie spodziewałem się tego po Tobie, że będziesz spędzał z nią czas. - zaczął mówić, ale ślizgon mu przerwał. 
- Ja z nią nigdzie nie byłem. Po prostu napatoczyła się na Filch'a. - Powiedział przez zęby. - Rozumiem, w takim razie oby dwoje widzę jutro u siebie o 20:00. Minuta spóźnienia i stracicie punkty. A teraz wynocha! - Krzyknął. Dziewczyna i chłopak wyszli od profesora. Granger była wkurzona, przecież ma urodziny! Dlaczego spotyka ją coś takiego właśnie w dzień, na który czekała tak długo! Już miała odchodzić kiedy Draco złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie. 
- Słyszałem, że masz dzisiaj urodziny Granger. Najlepszego...  I więcej nie szpieguj.- Powiedział to i dał jej buziaka w policzek po czym oddalił się ze swoim Malfoy'owskim uśmiechem który tak ją drażnił. Ona stała chwilę jakby była sparaliżowana, nie mogła z siebie ani jednego słowa wydusić. Chwilę potem siedziała już w Pokoju Wspólnym. Na szczęście nie było nikogo więc w spokoju mogła pomyśleć. Przecież miała iść tylko do biblioteki. 
- Głupia, ciekawska Granger! - zganiła się w myślach i ruszyła do dormitorium.

* * *

Był z siebie zadowolony. Zadowolony z tego co zrobił. 
- Głupia, słaba Granger. - powiedział do siebie i usiadł na kanapie. Wziął do ręki Ognistą Whisky i popijał z niej co jakiś czas z uśmiechem. 


________________________________
Obiecałam, że dodam i dodałam. Jest dłuższa od reszty więc może przypadnie wam do gustu. 
Co do prośby o pisanie dialogów od nowej linijki - nie potrafię. Za bardzo się przyzwyczaiłam, ale się postaram ;-) 
a teraz Enjoy! 
Niestety nie wiem kiedy się pojawi następna notka, bo w tym tygodniu będę miała niezły zapiernicz, ale się postaram dodać coś w weekend. ;-)    
Copyright © 2016 Draco & Hermione , Blogger